piątek, 28 listopada 2014

Francuska zupa cebulowa


Poświętomarciński gar gęsiego rosołu to u mnie coroczny pretekst do przepysznej zupy cebulowej. Przejrzałam niegdyś wiele przepisów i w zasadzie wszystkie są podobne, ale ostatecznie upodobałam sobie ten z Kwestii Smaku. Na pewno nie dodaję cukru jak niektórzy proponują. Długo karmelizowana cebula (na małym ogniu nawet ponad godzinę) jest tak słodka, że nie wyobrażam sobie jeszcze jej dosładzania. Próbowałam też flambirowania po wlaniu do niej brandy, ale przeważnie alkohol tak szybko wsiąkał, że pojawiał się, co najwyżej nikły płomyk. Tymianek za to nie jest obowiązkowy ale daje tak niezwykły aromat, że nie wyobrażam sobie cebulowej bez jego dodatku.

wtorek, 18 listopada 2014

Przyprawa do piernika


Do piernika staropolskiego zabrałam się w święto i z braku przyprawy piernikowej musiałam zrobić ja sama, ale może to i dobrze. Pojedynczych przypraw mam mnóstwo, mieszanek raczej niewiele. 

Piernik staropolski

Kompletuję świąteczne wypieki. Na liście jest coroczna strucla makowa, być może będzie też keks razowy no i w tym roku pierwszy raz osławiony na blogach piernik staropolski. Już ponad tydzień ciasto dojrzewa sobie w lodówce.


Ciasto powinno leżakować 2-6 tygodni dlatego należy zrobić między 7 listopada a 5 grudnia.

wtorek, 11 listopada 2014

Szybki deser: bananowo-migdałowy z solonym kajmakiem i baileys'em.


Istna rozpusta. Wszystko to, co lubię i co chyba zawsze mam pod ręką. Oprócz bananów większość produktów jest długoterminowych, dlatego niespodziewani goście albo chęć zjedzenia deseru w święto mi nie straszna.

Pomysł na deser jest bardzo uniwersalny. Można zmodyfikować według tego, co akurat mamy w domu np. smak migdałowy zamienić kawowym używając kawy lub/i likieru kawowego.

piątek, 31 października 2014

Sernikobrownie z dynią.


Dodatek warstwy serowej sprawdza się w wielu połączeniach: z makowcem, z szarlotką i również z brownie. Można powiedzieć, że to sernik na grubym czekoladowym spodzie. Dynia sernikowi nadaje koloru a jej wpływ na smak zależy głównie od smaku samej dyni. Dla mnie ciasto było lepsze na drugi dzień, kiedy przyprawy i smaki się połączyły.

poniedziałek, 27 października 2014

Kotleciki z soczewicą, jarmużem i dynią.



Przeważnie tego typu roślinne kotleciki robię "na oko" tym razem na potrzeby przepisu chciałam zanotować proporcje, ale nie do końca mi się udało, bo soczewicy zapomniałam zważyć przed namoczeniem a jarmuż miałam mrożony. Dlatego część składników odmierzyłam dopiero po ugotowaniu, ale czy ktoś takie kotleciki robi z aptekarską dokładnością? To raczej sezonowa inspiracja.

piątek, 24 października 2014

Ciasto czekoladowe z dynią. Z orzechami włoskimi i nutą pomarańczy.



Trwa Festiwal dyni u Bei. To jeden z moich ulubionych festiwali. Od oglądania na nim wszystkich wspaniałości z wykorzystaniem dyni zaczęła się moja z nią przygoda. Prześledziłam przepisy z wszystkich lat i zrobiłam sobie z nich prywatną dyniową książkę kucharską. Potem kupowałam przez Internet nasiona ciekawych odmian, kiedy u nas na straganach można było dostać tylko jeden rodzaj dyni. Przez te kilka lat na szczęście wiele się zmieniło. Co prawda sprzedawcy często sami nie wiedzą co mają i mylą odmiany z gatunkami ale (przynajmniej u mnie) wybór już jest na prawdę spory.

środa, 22 października 2014

Tort truflowy z whisky



To jeden z przepisów z galerii potraw, który dość długo czekał na realizację. Zdecydowanie za długo. Leżakował wydrukowany w stercie innych przepisów, bo wg jednych miał być przepyszny a wg innych średnio: bo masa się nie ścięła, bo zbyt alkoholowy, bo biszkopt nie taki.

Torcik więc czekał na okazję ale świętowaną bez gości, żeby klapy nie było. I bardzo dobrze, bo żal by mi było oddać najmniejszy kawałek:) Jest po prostu re-we-la-cyj-ny! Kremowy, cudownie aksamitny (chyba dobrze, że zrezygnowałam ze skórki pomarańczowej), jak gorzka trufla (ilość cukru zmniejszyłam prawie o połowę). Pochłonęłam go na pół z jubilatem. Rum zamieniłam na whisky ponieważ jubilat jest jej amatorem ale z rumem, likierem pomarańczowym i każdym alkoholem, który pasuje do czekolady pewnie też będzie pyszny. Robienie zdjęć dwóm ostatnim kawałkom i konieczność wdychania zapachu i powstrzymywania się przed zjedzeniem to była katorga. 




czwartek, 2 października 2014

Galette - rustykalna tarta z masą kakaową i borówkami



Myśl o zrobieniu galette odsuwałam długo. Czy po to kupowałam foremki do tart, gadżeciarskie, ceramiczne kuleczki i opanowywałam sztukę wylepiania, podpiekania, zdejmowania tych kuleczek,  żeby piec coś takiego? Tarty z kremem pattisiere (jak ta śliwkowa ), z bezą (jak ta z rabarbarem) albo taka gruszkowa  to  owszem ale tutaj ta dodatkowa warstwa ciasta na wierzchu... nie nie.

czwartek, 18 września 2014

Smażona cukinia z parmezanem



Cukinie zrywamy młode bo są wtedy delikatne, mają miękką skórkę i do większości dań (chociażby do placków z cukinii czy makaronu z cukinią) nie trzeba ich wydrążać. To jednak tylko czysta teoria bo ile to razy dostaje nam się w prezencie wielka i okazała bo ktoś nie zajrzał na czas pod krzaczek i zniecierpliwiona przerośnięta cukinia zaczęła w końcu sama spod niego wyglądać?
To danie powstało właśnie z takiego podarunku. Miało być coś a'la leczo z papryką, pomidorami i pieczarkami ale tak mi się spodobał smak tego co wyszło, że poprzestałam w połowie planu i dzięki temu pół dwu kilogramowej cukinii zjedliśmy ze smakiem na raz i za chwilę dorabiałam drugą porcję.

piątek, 5 września 2014

Placki z cukinii





Chciałabym napisać "placki z cukinii bez sera" bo jakoś ostatnio wszędzie widzę z serem. Kiedyś też dodawałam ale ta wersja bardziej przypadła mi do gustu i od kilku lat tylko takie robię.

Ogólne uwagi to :
- Nie bać się ziół. Dodaję do cukinii całą furę zieleniny, naprawdę wielkie pęczki a jej smak w plackach znika w połączeniu z niezbyt wyrazistą (żeby nie powiedzieć mdłą) cukinią.
- Nie piszę ile mąki bo to zależy od wodnistości cukinii i rodzaju mąki. Ma być jej tylko tyle by placki dały się formować i przewracać. Wtedy będą delikatne.
- Rozgrzewać patelnię na tyle wcześnie by smażyć placki zaraz po wymieszaniu składników. W czasie jak ciasto stoi staje się coraz bardziej wodniste bo cukinia puszcza sok. Być może pod koniec smażenia trzeba będzie mąki dosypać.
- Smażyć na mocno rozgrzanej patelni. Placki dość wolno się rumienią.
- Można pokusić się o inne dodatki ja na przykład ostatnio dodałam jeszcze pora.


środa, 3 września 2014

Zupa wiśniowa - chłodząca albo rozgrzewająca


Wracam po trzy tygodniowej urlopowej przerwie z zaległym przepisem. Miałam go opublikować w wolnej chwili ale ostatecznie postanowiłam odpocząć od wszystkiego co mam na co dzień: nie gotowałam wcale a komputer włączałam co kilka dni na 5 minut, żeby sprawdzić pocztę albo namiar co gdzie zjeść. Najpierw pomyślałam, że może teraz trochę głupio wyskakiwać z takim letnim przepisem ale może tęskniąc za latem otworzę słoik z wiśniami albo kupię paczkę mrożonych a ostatecznie przyda się w przyszłym sezonie. Zresztą czy zupa wiśniowa z korzennymi przyprawami i winem jest dobra tylko na lato? Przecież zimą dla rozgrzewki pijemy grzańca z goździkami, cynamonem a może i sokiem wiśniowym. Czasami można przeczytać, że jakiś składnik jest rozgrzewający a inny wychładzający ale szczerze mówiąc zawsze ciekawi mnie w jaki sposób to się stwierdza no i jak to jest z przyprawami korzennymi? My dodajemy je zimą na rozgrzewkę a mieszkańcy cieplejszych krajów (skąd te przyprawy często pochodzą) w upalne dni do potraw.

środa, 13 sierpnia 2014

Zupa jagodowa i małe szkodniki


Tak, tak, jagody to małe szkodniki. Rzadko udaje mi się z nich coś ugotować lub zjeść, żeby nie pozostawiły plamy na ubraniu. Nawet jak bardzo uważam i już, już bliska jestem sukcesu to zawsze znajdzie się winny ostatni radośnie tryskający jagodowy pieróg albo nawet pusty talerz po zupie niesiony do zmywarki. Nie może mnie to jednak zniechęcić bo zupę jagodową tak uwielbiam, że zajadam się nią w sezonie do oporu, dopóki już jagód dostać nie można, a chwila ta jest bliska.

czwartek, 7 sierpnia 2014

Porzeczkowy sernik na zimno.




Ostatnio zdałam sobie sprawę, że prawie nie odczuwam upałów. Wychodzę z domu o 6 rano, jest przyjemnie ciepło ale nie, żeby gorąco. Kilka godzin pracy w klimatyzowanym pokoju - bywa nawet chłodno, szczególnie w stopy i ręce. Nie piję kawy frappe ani ice tea, bo przed czym tu się chłodzić? Kiedy wychodzę późnym popołudniem, czuję przyjemne uderzenie gorącego powietrza ale zaraz wsiadam w klimatyzowany tramwaj a potem schodzę w chłodne podziemia dworca albo metra. Innym razem wchodzę do klimatyzowanych sklepów. W odzieżowych kuszą mnie minimalistyczne sandałki i lekkie sukienki. Rozsądek nakazuje poprzestać na jednej, przypominając, że to tylko chwilowa potrzeba, bo upalnych weekendów w roku jest zaledwie kilka a do pracy taki strój się niestety nie nadaje.

Czasami zazdroszczę ludziom o wolnych zawodach. Spoglądam z okna biurowca jak błąkają się właśnie w tych lekkich ubraniach, których ja z rozsądku nie kupuję, po placach, modnych bazarach, stoją w kolejce po "najlepsze lody w mieście", piją dla ochłody koktajle i szukają schronienia przed słońcem w cieniu kawiarnianych parasoli.

O upałach zwykło się mówić "nieznośne" (choć dla mnie tylko te powyżej 30 stopni) ale ich niedostatek sprawia, że kiedy kończy się lato myślę: "to już? i tylko tyle?". Dlatego z niepokojem spoglądam, że to już sierpień i wystawiam się na upalne słońce, kiedy tylko mogę, nim nowa letnia sukienka znowu, na prawie rok, zawiśnie w szafie.

czwartek, 31 lipca 2014

Pierwsza rocznica - podsumowanie i recykling odpadów.


Minął rok mojego blogowania. Bardzo dziękuję przede wszystkim Wam, moi Drodzy, którzy tu zaglądacie, komentujecie albo tylko podpatrujecie. Dzięki za wszystkie miłe słowa, które bardzo mnie cieszą i dobre rady, które bardzo cenię.

Termin rocznicy jest trochę umowny. Dokładna data jest nie do ustalenia bo trochę trwały pierwsze próby, zaznajamianie się z techniką, poza tym umieściłam kilka wpisów wstecznych. Za datę więc obrałam utworzenie fanpage'a, który zakończył wypuszczanie bloga w świat. Pamiętam tylko, że pierwsze zdjęcia jakie robiłam z myślą o blogu to zdjęcia pleśniaka z czerwoną porzeczką, który pojawił się też w tym roku. Może to ciasto będzie co roku takim tortem urodzinowym bloga:) To nie był jedyny powtórzony przepis. Rok zatoczył koło i robiłam już  także pierogi z bobem i sernik na zimno i wiele innych dań. Taka prywatna książka kulinarna to jest naprawdę użyteczna sprawa i chyba ja zaglądam tu najczęściej, żeby sobie przypomnieć ulubiony przepis:). Mówiąc o zaglądaniu wstecz, przyznam też szczerze, że jak po czasie czytam niektóre moje wpisy to się łapię za głowę. Wybaczcie, z racji zawodu jestem przyzwyczajona raczej do kodowania niż pisania prozy. Mam nadzieję, że z czasem będzie lepiej albo zacznę się ograniczać tylko do przepisów:)

Blog kulinarny to także fotografia, która kiedyś w ogóle mnie nie pociągała, ale co zrobić kiedy jemy oczami? To, że postępy spore zrobiłam widać po corocznym „rocznicowym” wypieku (aparat ten sam) możecie mnie pochwalić ;-). Choć wydaje mi się, że poziom zdjęć, przy posiadanym sprzęcie, chyba już osiągnął szczyt.




Wpisów na tym blogu nie ma wiele, ale nigdy moim celem nie była duża ich liczba (choć nie ukrywam, że czasami dręczy myśl ile to czasu minęło od ostatniej publikacji) za to wszystkie są sprawdzone i często wielokrotnie powtarzane i nie powstają specjalne na jeden raz. Wiele rzeczy chciałabym jeszcze spróbować i wiele zrobić. Mam taką listę (jak to się u nas w branży mówi TODOsów) którą nieustannie modyfikuję. W ciągu tego roku było też oczywiście wiele potraw, których nie pokazałam z różnych przyczyn: albo zdjęć nie zdążyłam zrobić bo szkoda było głodnej rodziny lub pysznego ciepłego dania, albo przepisu nie spisałam, albo danie wymagało dopracowania lub w ogóle się nie sprawdziło. Oto kilka przykładów, które zginęły gdzieś w czeluściach katalogu „śmieci” ale przy okazji urodzin właśnie taki wpis o "odpadach blogowych" postanowiłam zrobić.


piątek, 25 lipca 2014

Pleśniak z porzeczkami czyli kto tu rządzi.



Od kiedy mam swój przydomowy mini-ogródek nieco zmieniły się moje zakupy i planowanie posiłków. Dawniej zarządziłam, że zrobię ciasto z wiśniami i kupowałam wiśnie. Proste. Teraz to ogródek rządzi mną. Większość owoców dojrzewa nagle i dla mnie - kupującej kiedyś po 0,5 kg - w ilości hurtowej. O ile są to maliny czy borówki, które wszyscy chętnie zjadają prosto z krzaka to nie ma problemu. Z takimi znowu, których nikt nie chce jeść, jak aronia, też nie ma problemu: robię sok i koniec. Kiedy jednak nagle dojrzewa na krzaczku osiem kilogramów czerwonej porzeczki, to się zaczyna coroczne zastanawianie: co z tym zrobić? Bo czerwona porzeczka nie jest łatwym owocem.

wtorek, 8 lipca 2014

Karmelizowane marchewki


Po szparagach z patelni przedstawiam marchewki również z patelni. Szczególnie smaczne są oczywiście młode. Wcześniej głównie gotowałam je dorzucając na przykład do ziemniaków, jednak wtedy brakowało mi odrobiny więcej słodyczy, tym bardziej, kiedy czasami trafiły się niezbyt smaczne. Jeżeli ich smak pozostawiał wiele do życzenia, to żeby je "przemycić", robiłam puree ziemniaczano - marchewkowe (jedna z niewielu rzeczy, którą pamiętam z dawnej wizyty we Francji). Natomiast od czasu wdrożenia tego - ogólnie zresztą znanego - przepisu, marchewki stały się u nas hitem. Też tak u Was jest, że każdy na talerzu na koniec zostawia najlepszy kąsek? No więc u nas każdy zostawiał sobie kawałek marchewki. Kupowałam po kilka pęczków na raz. Ten sposób przygotowania sprawia, że zawsze są pyszne, idealne nie tylko na codzienny obiad ale i na uroczyste przyjęcie.

poniedziałek, 30 czerwca 2014

Szparagi z patelni


Wracam po tygodniowym urlopie nad morzem. Objedzona rybami, goframi i kaszubskimi truskawkami a stęskniona za warzywami. Wystarczy wyjechać poza duże miasto i widać, że mimo kuchennych rewolucji, mody na wege, raw i slow w polskiej gastronomi niewiele się zmienia. Króluje kurczak z wieprzowiną - jakby miały umowę na wyłączność (na kilkanaście zwiedzonych miejsc znalazłam jedno odstępstwo - danie z indyka). Dla odmiany można zjeść coś mącznego: naleśniki czy pierogi, ale jedząc na śniadania i kolacje kanapki a na deser gofry nie koniecznie ma się na to ochotę. Ratują domowe zupy i ryby (mnie te bałtyckie innych np. okonie nilowe). Warzywa właściwie nie istnieją. Nie licząc hurtowo przywożonych, od dostawców zewnętrznych, surówek i oczywiście ziemniaków głównie pod postacią frytek. Raz wypatrzyłam warzywa z grilla. Za dwa plasterki na wpół surowej cebuli, dwa plasterki pomidora, dwa plasterki cukinii i pół papryki przyszło mi zapłacić 14 zł bez napiwku.

Na szczęście zdarza się jeszcze budka z prawdziwymi goframi. O chemicznych lodach z automatu należy już raczej zapomnieć. Wielkość porcji z każdym rokiem rośnie odwrotnie proporcjonalnie do smaku. Dlaczego ciągle nam bliżej do kuchni amerykańskiej niż włoskiej?

środa, 18 czerwca 2014

Biszkopt z truskawkami - w opracowaniu na mikser stacjonarny


Letnie proste ciasta w różnych wariacjach przypominają mi dziecięcą zabawę w ubieranie misi. Wybierasz głowę (biszkopt/ciasto kruche/ucierane), dopasowujesz bluzkę (bita śmietana/krem maślany/budyniowy/serowy) i spodnie (truskawki/borówki/mieszanka owoców). Wszystkie zestawienia do siebie pasują.

Tym razem złożyłam biszkopt, krem budyniowo-maślany i truskawki. Przepisem na biszkopt Ameryki nie odkrywam ale chciałam go zapisać w wersji mi przydatnej. Mam mikser zwany stacjonarnym i tylko jedną tzw. dzieżę a ponieważ w wielu przepisach stoi: "w pierwszej misce ubij ... w drugiej utrzyj... w trzeciej ubij..." więc kiedy otwieram tradycyjnie spisaną recepturę i zapomnę, żeby czytać od końca to mam potem więcej pracy. Opracowałam więc dla siebie "przepisy na mikser z jedną misą". Wolę zużyć i włożyć do zmywarki jedną zwykłą miskę niż w trakcie robienia ciasta czy kremu myć i wycierać do sucha dzieżę i mieszadło. Wykorzystuję to, że żółtkom, masłu czy nawet śmietanie trochę obcego dodatku nie zaszkodzi ale zabrudzone białka się nie ubiją (sprawdziłam to ostatnio) a w większości przepisów ubijanie białek jest właśnie na końcu...

wtorek, 10 czerwca 2014

Jagody kamczackie - owocowy zwiastun


Tak jak wszyscy co roku po zimie wypatruję kolejno sezonowych warzyw i owoców. Nie kupuję jednak pierwszych truskawek czy pierwszej botwinki, którą zobaczę i "młodych" ziemniaków, które od razu gdy się pojawią dorównują wielkością "starym". Obserwuję działkę i pobliskie pola uprawne i na podstawie tego stwierdzam, czy to "już". Czy rzeczywiście owoc czy warzywo mogło urosnąć i dojrzeć w normalnych warunkach. Oczywiście dodaję czas na wcześniejsze odmiany i uprawy pod folią, inaczej na pomidory musiałabym czekać do lipca.

Pierwszym owocem, który pojawia się u mnie jest jagoda kamczacka. Kiedy wszystko inne zieleni się lub dopiero kwitnie ona niespodziewanie pokazuje swoje fioletowe dzwoneczki. Jak co roku jej nieco cierpki smak zwiastuje nadchodzący czas owocowego urodzaju. 


piątek, 30 maja 2014

Tarta z rabarbarem i bezą na creme patissiere


Jest bardziej pracochłonna niż ciasto ucierane z rabarbarem ale też robi wrażenie. Cudowne połączenie kruchego ciasta, wilgotnego kremu i rabarbaru, którego kwasowość równoważy słodycz lekko chrupiącej bezy. Inspirowałam się tartą ze śliwkami bo po jej zrobieniu wiedziałam, że beza będzie świetnie pasować do takich tart. Często można spotkać tarty tylko z owocami i bezą ale dodatkowa warstwa kremu powoduje, że ciasto nie nasiąka sokiem owocowym i można je podać nawet dwa dni później o ile wytrzyma:)

Tartę piekę w formie o średnicy 26 cm. Jak już wspominałam przy okazji tarty gruszkowej robię podwójną porcję ciasta co wystarcza mi na cienkie wyłożenie (a tak lubię) trzech tart. Pracy nie ma więcej a takie odłożone ciasto w lodówce czy zamrażarce to skarb:). Tym razem odmroziłam ostatnią porcję i przez to pracy miałam trochę mniej. Foremkę wylepiłam ciastem w wieczór poprzedzający pieczenie i włożyłam na noc do lodówki.


wtorek, 20 maja 2014

Proste ciasto ucierane z rabarbarem i imbirem


Ciasto, jak już kiedyś zachwalałam, jest pulchne, wilgotne a do tego proste i szybkie w przygotowaniu. Idealnie łączy się z owocami. Upiekłam je już w tym sezonie rabarbarowym dwa razy i Was też gorąco do tego zachęcam.

Rabarbar nie jest tak słodki jak jabłka ani tak kwaśny jak żurawina więc w proporcjach nic nie zmieniałam. Jedyną modyfikacją były przyprawy: zamiast cynamonu i gałki muszkatołowej użyłam suszonego imbiru, który bardzo dobrze komponuje się z rabarbarem. 

Do rabarbaru pasują też migdały więc jedną z wariacji ciasta może być też dodanie likieru migdałowego (amaretto) do ciasta lub do sosu śmietankowego.



Ciasto ucierane z rabarbarem i imbirem
Na podstawie jabłkowego ciasta Sally Schmitt z żurawiną i sosem śmietankowym

niedziela, 11 maja 2014

Boeuf bourguignon. Julio, a co z marchewką?


Danie kusiło mnie odkąd obejrzałam film Julie&Julia. Wreszcie nadarzyła się okazja. Teraz robiąc wpis przejrzałam Internet i oczom nie wierzę: wszędzie obok kawałków mięsa pomarańczowi się marchewka. Nawet w przepisach, gdzie za źródło jest podawana właśnie Julia. Już myślałam, że ją przeoczyłam czytając listę składników co mi się czasami zdarza, ale nie. W tym akurat przepisie marchewki rzeczywiście nie ma.

Danie jest w zasadzie idealne. Świetnie sprawdza się na święta i gdy mamy gości. 2-3 dni w lodówce podziałały tylko na jego korzyść. Mięso można dusić zarówno w piekarniku jak i na kuchence. Tym razem podczas duszenia musiałam wyjść, więc robiłam je w piekarniku. Gdybym była w domu zdecydowanie wybrałabym duszenie w garnku na gazie. Wołowinę podałam z bagietką, a o dodatki zadbali goście: były buraczki z chrzanem i surówka z cykorii.
Przepis ma jednak też dwie wady. Prosty punkt jakim jest obsmażanie wołowiny to pryskanie, poparzenia i konieczność ponownego sprzątania kuchni w promieniu metra od patelni. Po drugie zajmuje w książce prawie cztery strony. Lubię mieć na blogu przepisy, do których będę wracać, żeby ich po książkach nie szukać ale normalnie nie chce mi się przepisywać:) W mojej wersji starałam się uprościć niektóre czynności i ograniczyć liczbę zużywanych naczyń.

Jeszcze jedna ogólna uwaga odnośnie książki. Z jednej strony przepisy są bardzo dokładne i precyzyjne np. dokładne wymiary pokrojonych kawałków, objętości naczyń a z drugiej strony mnóstwo nieścisłości albo czynności, których nie rozumiem chociażby: "Tłuszcz po usmażeniu zlej z patelni" ale gdzie? wylać czy dodać do mięsa? albo oczekiwanie, że podczas duszenia w żaroodpornym przykrytym naczyniu płyn się będzie redukował.


Boeuf bourguignon. Wołowina po burgundzku.
Na podstawie książki "Julia Child. Francuski szef kuchni". 

piątek, 25 kwietnia 2014

Potrawy wielkanocne - organizacja pracy



Lubię zapisywać sobie organizację pracy z "kuchennych maratonów". Zaglądanie do takich notatek ułatwia mi planowanie pracy w przyszłości. Dlatego postanowiłam zrobić takie poświąteczne wspomnienie do odświeżenia mojej pamięci w przyszłym roku.

Pomijając inne świąteczne przygotowania i zajęcia jak: zakupy, pranie, sprzątanie czy "mamo pobaw się ze mną" było mniej więcej tak:

niedziela, 13 kwietnia 2014

Ciasteczka uniwersalne. Wersja z czekoladą i wiórkami kokosowymi.



Kolejne ciasteczka na bazie przedniego przepisu na ciasteczka-stempelki. Tym razem użyłam bardziej oczyszczonej mąki i dodałam trochę proszku do pieczenia. Nie dolewałam też mleka ale jeśli ciasto wyjdzie za suche można to zrobić.
Dodatki także były inne ale są zupełnie dowolne. Ja chciałam zrobić a'la pieguski więc dodałam czekoladę a także wiórki kokosowe, które pozostały mi z robienia mleka kokosowego ale tak samo można dodać migdały, orzechy, rodzynki  i co tam kto lubi. Część mąki można zastąpić kakao i zrobić ciasteczka ciemne - kakaowe.

środa, 26 marca 2014

Razowe ciasteczka z kardamonem - stempelki.




Robienie pierniczków czy pierogów wycinanych ma tę wadę, że ciągle zostają skrawki ciasta, które na nowo trzeba rozwałkowywać a szczerze mówiąc nie bardzo to lubię. Metoda odrywania kulek i formowania czy to ręką czy wałkiem czy stemplem jest dla mnie dużo przyjemniejsza. Stempelki gwarantują dodatkową zabawę.

Ciastka są bardzo proste. Taki zupełnie podstawowy przepis. Wpływ na smak ma głównie wybrana przyprawa (można poszaleć) no i rodzaj mąki. Ja, mimo że użyłam pszennej pełnoziarnistej, nie było tego widać bo była bardzo drobno mielona a i typ nie był napisany na opakowaniu, więc nie wiem jak bardzo razowa była. Myślę, że świetnie sprawdziłaby się też mielona grubiej z bardziej wyczuwalnymi otrębami. Następnym razem do tej co mam po prostu dosypię trochę grubszych otrąb.



poniedziałek, 10 marca 2014

Keks razowy - keks świąteczny



Wszytko przez polewę.
Pierwszy raz zrobiłam tort urodzinowy bez konkretnego przepisu. Nieskromnie napiszę, że wyszedł pyszny. W każdym razie skutek tego szaleństwa był taki, że zrobiłam za dużo polewy z białej czekolady. I właśnie dzięki poszukiwaniu pomysłu co z nią zrobić wpadłam na ten przepis. Keks razowy to było coś czego chciałam dla odmiany po biszkoptowym cieście. Na dodatek przydatna okazała się też inna pozostałość po torcie: mus morelowy i reszta skórek pomarańczowych i innych bakalii po świątecznej strucli. Czyli wypiek w sam raz na wiosenne porządki.

I to był (naprawdę!) najlepszy keks jaki jadłam. Taki "na ząb" do pogryzienia dzięki płatkom owsianym i mnóstwie bakalii. Do tego cudowny aromat likieru pomarańczowego i brandy.
Święta będą doskonałym pretekstem, żeby zrobić go ponownie.

Wprowadziłam kilka mało istotnych zmian do oryginalnego przepisu ale jedną dość ważną. Po wymieszaniu wszystkich składników uznałam, że masa jest zbyt sucha i miałam obawy czy mi wyrośnie. Do tego jeszcze w środku były suche płatki owsiane, które potrzebują płynu by móc zmięknąć. Dolałam więc ok 0,5 szklanki mleka tak by ciasto było luźniejsze. I to był bardzo dobry pomysł bo potem przeczytałam, że wiele osób skarżyło się, że ciasto było za suche. Moje było oczywiście idealne ;)

 
 

piątek, 28 lutego 2014

Zupa krem z czerwonych buraczków z kajmakiem.



Zaczęło się właśnie od kajmaku. Ale nie takiego z mleka i cukru, choć dotychczas myślałam, że to jedyny możliwy kajmak. Tymczasem na jednym z warszawskich targów poczęstowano mnie owczym, maślanym serem zwanym kajmakiem wytwarzanym w Serbii. Smak od razu wywołał skojarzenie z burakami i przypomniał mi o zupie, którą już od dawna miałam zrobić: zupie krem z czerwonych buraczków na ostro z imbirem.

poniedziałek, 17 lutego 2014

Ciasto z karobem.



Mimo, że nie jestem "wege" bardzo chętnie śledzę blogi wegetariańskie bo są dla mnie niezwykle inspirującym źródłem przepisów i pomysłowości. Dzięki nim nauczyłam się jak wiele składników można zastąpić innymi i nie straszne mi wołanie o naleśniki czy ciasto kiedy akurat jajka w domu brak. Weganie  przerabiają przepisy tak, by wykluczyć z nich składniki, których nie jadają. Ja czasami robię odwrotnie, ponieważ rzadko mam pod ręką takie składniki jak mleko czy masło roślinne.

środa, 5 lutego 2014

Muffiny dyniowe Jamiego


Ani zbytnio fotogeniczne. Ani w smaku to też nie ta kategoria co ugryziesz, zamkniesz oczy westchniesz mmm i odpłyniesz. Nie nie, nic z tych rzeczy.
Dlaczego więc piekłam je tyle razy w niezliczonych modyfikacjach i kombinacjach?
Ano moje dziecko je kocha. Gardzi tortami, lodami, żelkami, lizakami a o te muffiny stale okresowo się dopomina.
Zrezygnowałam więc z dodatków, których nie lubi: kwaskowej polewy, którą proponuje Jamie i orzechów (czasami tylko do kilku dla siebie dosypię). Zmniejszyłam ilość cukru, tak aby zdrowiej było ale jednocześnie nam smakowało. Mieszam różne zdrowe mąki: orkiszową, jęczmienną, daję dobry olej i wychodzą takie słodkie bułeczki, w sam raz na przekąskę.
No i przymusowo robię puree dyni w słoikach:)

wtorek, 28 stycznia 2014

Żarkoje



Żarkoje czyli "gorące". Czy może być lepsza reklama na zimowy posiłek?
Dla mnie to wspomnienie z pewnej restauracji w której byłam wiele lat temu. Gulasz mięsno-warzywny dobrze doprawiony, zamknięty w małym glinianym naczyniu. Przykryty był pokrywką-czapeczką z ciasta drożdżowego, które potraktowałam jak pieczywo a później się dowiedziałam, że mogło też służyć jako miseczka do wykładania zawartości.

środa, 22 stycznia 2014

Domowa galaretka z żurawiny


Domowa galaretka z żurawiny z dodatkiem ziół i przypraw.

Jestem nadal na fali świeżej żurawiny. I pomyśleć, że za pierwszym razem stwierdziłam, że ma dziwny, specyficzny smak, który nie koniecznie mi odpowiada:).

Dzisiaj znowu sok czy może raczej kompot, który nie został zamieniony, tak jak ostatnio w domowy kisiel żurawinowy tylko tym razem w galaretkę.

Smak też nieco inny. Pomyślałam, że zioła i przyprawy korzenne dobrze się razem komponują i czemu by ich nie połączyć. Za radą jednej czytelniczki dodałam też imbir i to również był bardzo dobry pomysł. Galaretka wyszła na prawdę przepyszna, niebanalna i intensywna w smaku.

poniedziałek, 13 stycznia 2014

Ciasto z jabłkami, żurawiną i sosem śmietankowym


Ciasto to przykuło moją uwagę chyba dlatego, że  jestem na żurawinowej fali. Pewnie nigdy bym go też nie upiekła gdybym nie przeczytała, że u Droczilki powstało już kilkakrotnie. Coś w nim musi być - pomyślałam - skoro nie był to jednorazowy wypiek. Droczilka znalazła je u Bee i z tej strony jako ze źródła przepis dokładnie przeklejam (dodając moje komentarze w nawiasach).

Patrząc na zdjęcie trochę się obawiałam, że będzie za dużo ciasta a za mało owoców i że może będzie za suche ale moje obawy były nieuzasadnione. Ciasto okazało się wilgotne od jabłek, żurawiny no i oczywiście od pysznego sosu. Jest podobne do znanego mi ciasta ucieranego albo biszkoptu warszawskiego, tylko jest w nim mniej masła i jajek a za to dodatek mleka. Mniejsza ilość masła w cieście zostaje za to wynagrodzona sosem śmietankowo-maślanym:). Bardzo intrygujący, zupełnie dotąd mi nieznany w takim zestawieniu jest dodatek gałki muszkatołowej.



środa, 8 stycznia 2014

Kisiel żurawinowo-ziołowy





Kiedy dopada minie jakaś infekcja mam straszną ochotę na kwaśne owoce. Po prostu MUSZĘ zjeść kiwi albo wypić sok pomarańczowy albo coś w tym stylu. Tym razem owo "MUSZĘ" dopadło mnie przed świętami a na Mirabelkowym blogu zobaczyłam kisiel żurawinowy z cynamonem i goździkami, który jest tam tradycyjną potrawą wigilijną i nie mogłam się opanować. Po pracy pobiegłam na bazar i oprócz karpia i śledzi z beczki kupiłam pół kilograma żurawiny. Nie zamierzałam czekać do świąt. MUSIAŁAM ją zjeść natychmiast.

Ponieważ nie miało to być świąteczne a zdrowotne danie zmodyfikowałam dodatki i wyszedł kisiel żurawinowo-ziołowy oraz sok dla tych co nie lubią kisielu, ale wersję oryginalną też kiedyś wypróbuję:)