Ciasto to przykuło moją uwagę chyba dlatego, że jestem na żurawinowej fali. Pewnie nigdy bym go też nie upiekła gdybym nie przeczytała, że u
Droczilki powstało już kilkakrotnie. Coś w nim musi być - pomyślałam - skoro nie był to jednorazowy wypiek. Droczilka znalazła je u
Bee i z tej strony jako ze źródła przepis dokładnie przeklejam
(dodając moje komentarze w nawiasach).
Patrząc na zdjęcie trochę się obawiałam, że będzie za dużo ciasta a za mało owoców i że może będzie za suche ale moje obawy były nieuzasadnione. Ciasto okazało się wilgotne od jabłek, żurawiny no i oczywiście od pysznego sosu. Jest podobne do znanego mi ciasta ucieranego albo biszkoptu warszawskiego, tylko jest w nim mniej masła i jajek a za to dodatek mleka. Mniejsza ilość masła w cieście zostaje za to wynagrodzona sosem śmietankowo-maślanym:). Bardzo intrygujący, zupełnie dotąd mi nieznany w takim zestawieniu jest dodatek gałki muszkatołowej.