Wróciłam z urlopu przywożąc przepis na zupę rybną. Jadłam ją w wielu miejscach ale nie we wszystkich mi smakowała. Czasami otrzymywałam zagęszczoną mąką, śmietaną i makaronem breję. Ta jest letnia i lekka. W menu widniała pod nazwą
"węgierska zupa rybna" i tak napisałam, aczkolwiek jedzona była w Polsce,
więc nie wiem ile ma wspólnego z rzeczywistą kuchnią węgierską. Na pewno
była ostra, było w niej sporo papryki i jeszcze jeden rzadko spotykany składnik: liście selera korzeniowego. Dokładniej pisząc, to przywiozłam nie przepis a wspomnienie smaku. Ponieważ receptura jest odtworzona, więc może nie jest to identyczna zupa jaką jadłam, ale bardzo dobra i dla mnie idealna na lato. Zapraszam do eksperymentowania.