Kiedy zobaczyłam te ciasteczka bez mąki na blogu o-smaku od razu trafiły na listę, jak to się mówi w informatycznym slangu, "tudusów" (od komentarza TODO, który często jest zamieszczany w kodzie i czasami widnieje tak latami, zupełnie jak moje przepisy na owej liście). Głównym składnikiem jest masło z nerkowców, ale w mojej kuchni nerkowce goszczą rzadko, natomiast to, czego mam pod dostatkiem to orzechy włoskie. Z jednej strony użycie masła z innych orzechów na pewno mocno zmienia smak ciastek z drugiej natomiast nie powinno mieć większego wpływu na udanie się przepisu.
"Masło" z orzechów włoskich zrobiłam mieląc dokładnie w małym malakserze niecałe 180 g orzechów i dodając 2 łyżki oleju z pestek dyni. Oleju dodałam, bo masa w porównaniu z masłami kupnymi wydawała mi się mniej tłusta. Konsystencję trzeba ocenić wzrokowo, może nie zawsze dodawanie tłuszczu będzie konieczne a może kupicie gotowe wyłuskane orzechy i będą tak suche, że trzeba będzie dodać go więcej. Nie musi być to też olej dyniowy. Ja wybrałam ten ze względu na orzechowy posmak, ale może być dowolny inny. Żeby przełamać smak orzechów dodałam też trochę naturalnego ekstraktu pomarańczowego.
U mnie nie są też to już ciasteczka bez mąki, bo w obawie o konsystencję (może niesłusznie) dodałam do nich trochę mąki. Zmieniłam też nieco sposób przygotowania i ucierałam jajko z cukrem jak to robię chyba we wszystkich ciastkach gdzie dodaję jajko.
Ciastka są bardzo smaczne a przepis jest prosty i przyjmuje wiele modyfikacji. Zachęcam do wypróbowania.