To co zrobiłam to było w zasadzie małe czyszczenie lodówki ale jakże smaczne. Spisując składniki zdałam sobie sprawę, że nie użyłam wielu przypraw jednak mimo to cały farsz był bardzo aromatyczny. Może to zaleta pięknie dojrzałej papryki, może brązowych pieczarek a może użycia udek a nie piersi kurczaka?
Mogą być oczywiście piersi ale udka są smaczniejsze, więc jak tylko mam okazję kupić gotowe, które ktoś za mnie pozbawił skóry i kości to korzystam.
Takie polskie danie na sposób stir-fry, o ile można tak napisać. Można smażyć na patelni lub w woku.
Od kuchni wschodniej ekspertem nie jestem, przeniosłam tylko do własnej kuchni kilka praktyk, mianowicie:
1. W gotowaniu a'la chińskie: przygotowywanie składników to przygotowywanie a smażenie to smażenie. I tego się trzymam. Wszystko co niezbędne mam zawsze pod ręką, składniki ustawione w miseczkach w kolejności dodawania, bo podczas smażenie nie ma już czasu na odmierzanie, obieranie, krojenie czy szukanie miski.
2. Stosuję zasadę: najpierw smażę mięso, wyjmuję je, następnie inne składniki.
Zastanawiałam się kiedyś co by było gdybym proces uprościła i owo wyjmowanie sobie darowała ale doszłam do wniosku, że:
- zostawienie mięsa podczas smażenia reszty składników powoduje jego wysuszenie, soki wypływają i wszystko zamiast szybko się smażyć zaczyna gotować.
- druga opcja czyli dodanie go na końcu powoduje przegotowanie wcześniejszych idealnie usmażonych dodatków.
Ale może jest jeszcze jakaś opcja której nie znam?