wtorek, 29 października 2013

Nalesniki z kurczakiem i warzywami



To co zrobiłam to było w zasadzie małe czyszczenie lodówki ale jakże smaczne. Spisując składniki  zdałam sobie sprawę, że nie użyłam wielu przypraw jednak mimo to cały farsz był bardzo aromatyczny. Może to zaleta pięknie dojrzałej papryki, może brązowych pieczarek a może użycia udek a nie piersi kurczaka?
Mogą być oczywiście piersi ale udka są smaczniejsze, więc jak tylko mam okazję kupić gotowe, które ktoś za mnie pozbawił skóry i kości to korzystam.

Takie polskie danie na sposób stir-fry, o ile można tak napisać. Można smażyć na patelni lub w woku.
Od kuchni wschodniej ekspertem nie jestem, przeniosłam tylko do własnej kuchni kilka praktyk, mianowicie:
1. W gotowaniu a'la chińskie: przygotowywanie składników to przygotowywanie a smażenie to smażenie. I tego się trzymam. Wszystko co niezbędne mam zawsze pod ręką, składniki ustawione w miseczkach w kolejności dodawania, bo podczas smażenie nie ma już czasu na odmierzanie, obieranie, krojenie czy szukanie miski.
2. Stosuję zasadę: najpierw smażę mięso, wyjmuję je, następnie inne składniki.
Zastanawiałam się kiedyś co by było gdybym proces uprościła i owo wyjmowanie sobie darowała ale doszłam do wniosku, że:
- zostawienie mięsa podczas smażenia reszty składników powoduje jego wysuszenie, soki wypływają i wszystko zamiast szybko się smażyć zaczyna gotować.
- druga opcja czyli dodanie go na końcu powoduje przegotowanie wcześniejszych idealnie usmażonych dodatków.
Ale może jest jeszcze jakaś opcja której nie znam?

wtorek, 22 października 2013

Ciasto z jabłkami i ciasto ze śliwkami

Na jednej blaszce za jednym zamachem dwa ciasta.

  
Moja ulubiona szarlotka jest najprostsza: jabłka pomiędzy dwoma warstwami ciasta. Jedyne co w niej sukcesywnie zmieniam to ilość cukru. Ciągle ją zmniejszam. Ostatnie zapiski mówią o 1/2 szklanki ale po tym wypieku uznałam, że i tyle to dla mnie za dużo. Może dlatego, że przeważnie używam szarych renet a tym razem kupiłam kosztele. W każdym razie następnym razem będzie góra 1/4 szklanki. W razie czego zawsze ciasto można posypać cukrem pudrem. Myślę też, że następnym razem zwiększę ilość owoców.
Szarlotka zaraz po upieczeniu jest krucha a na drugi dzień wilgotna. Sama nie wiem, którą wersje wolę, a teraz dylemat doszedł jeszcze jeden. Na blogu "o-smaku" zobaczyłam "moją szarlotkę" nie-szarlotkę bo jako ciasto ze śliwkami. Bardzo byłam ciekawa tej wersji. Mój mąż jednak śliwek nie lubi. Zrobiłam więc to co mi się od czasu do czasu zdarza żeby wszystkim dogodzić: jedno ciasto w dwóch wersjach,. Ponieważ była opcja, że śliwki będą tylko dla mnie ("przecież mówiłem, że nie lubię") 1/3 ciasta była śliwkowa a 2/3 jabłkowego pewniaka.

wtorek, 15 października 2013

Naleśnik z waniliową gruszką



Naleśniki stały się u mnie sobotnim śniadaniowym rytuałem. Tak jest od kiedy kupiłam patelnię do naleśników. Bardzo ułatwiła ich smażenie. Jest w sam raz: lekka, wygodna, zawsze czysta choć nigdy nie myta (poza pierwszym razem). Stoi tylko i czeka...
Zrobienie ciasta to przeważnie pierwsza rzecz, od której zaczynam poranne sobotnie urzędowanie w kuchni. Wszystko inne zostaje zrobione kiedy ciasto odpoczywa a ten czas jest bardzo ważny.

Ciasto na naleśniki robię na oko ale pewne rzeczy to ułatwiają:
Zawsze jest ta sama miska, w której bez odmierzania już wiem, że ciasta będzie w sam raz.
Ta sama nabierka, która nabierze właściwą porcję ciasta na jeden naleśnik.
Ta sama łopatka najwygodniejsza do ich przewracania.
Ta sama lniana ściereczka do przykrywania, żeby naleśniki szybko nie stygły.
Doszłam już do takiej wprawy, że nawet pierwszy naleśnik się udaje:)

poniedziałek, 14 października 2013

Pigwa i pigwowiec. Pigwowiec w cukrze do herbaty.




Owoc śliwy to śliwka.
Owoc jabłoni to jabłko.
Owoc gruszy to gruszka.
Owoc pigwowca to pigwa.
...
Sprawa byłaby taka prosta gdyby nie to, że mamy dwie rośliny pigwę i pigwowca. A więc:
Owoc pigwowca to pigwowiec.
Owoc pigwy to pigwa.

Najpierw o różnicach czytałam, tylko na nic zdają się opisy: "owoc x jest większy niż y" jeżeli widzimy tylko jeden.
Potem zdjęcia oglądałam i analizowałam, tylko czasami zdjęcie zrobione z jednej strony owocu może mylić, tym bardziej, że i jeden i drugi ma kilka odmian.
W każdym razie umiem już rozróżniać:) Nie byłoby to takie ważne gdyby nie to, że często owoc pigwowca jest sprzedawany jako pigwa.

środa, 9 października 2013

Kurki w śmietanie z polędwiczką wieprzową i plackami ziemniaczanymi



To było moje trzecie podejście do kurek w tym sezonie. Za pierwszym razem poczytałam sobie co i jak odnośnie składników i procesu: masełko, cebulka, śmietana, wino, duszenie, doprawianie i gotowe.
No więc z zakupami wracam do domu i mam nadzieję na szybki, pyszny obiad.
Oczyszczone kurki...
Jak łatwo to napisać...
Jak zwykle podeszłam ambitnie. Przeczytałam, że najlepiej czyścić na sucho bo chłoną wodę i tracą wtedy aromat itd. Mimo posiadania specjalnych szczoteczek do czyszczenia grzybów skapitulowałam. Chciałabym zobaczyć kogoś kto to z powodzeniem zrobi w rozsądnym czasie. Googlu ratuj. Kolejna rada. Zagotowałam osolona wodę, wrzuciłam kurki. Sporo brudów odpadło i opadło ale niestety nie wszystkie. Mój algorytmiczny umysł od razu zabrudzenia sklasyfikował:
Kryterium nr 1 - umiejętność pływania:
1. Opadające - pożądane
2. Pływające razem z kurkami - uciążliwe do odseparowania.
Kryterium nr 2 - przywiązanie do kurek
1. Mizerne - pożądane
2. Zagnieżdżone między blaszkami - bez komentarza.
No cóż jakoś trzeba sobie poradzić. I tak grzyby dusimy a od paproszka nie umrzemy.
W każdym razie mniej więcej w czasie zaplanowanym na zrobienie obiadokolacji  oczyściłam kurki.

Tym razem miałam już pewną wprawę ale i tak sos kurkowy przygotowałam dzień wcześniej. Już najedzona i spokojna. Poza tym zaplanowałam pracochłonny dodatek: placki ziemniaczane.

środa, 2 października 2013

Tarta czekoladowa z gruszkami 2



Tartę zrobiłam na drugi dzień po poprzedniej. Przepis zaczerpnęłam z książki "Tarty na słodko i słono" Mayi Barakat-Nuq. Książkę kupiłam zimą oczekując na spóźniony pociąg za całe 5 zł i karmiłam się zdjęciami nie mogąc się doczekać sezonu, żeby wypróbować przepisy.

Musze jednak stwierdzić, że pierwszy przepis mnie nie powalił i pojedynek na tarty gruszkowe wygrała poprzednia tarta czekoladoowo-gruszkowa . Dla porządku podaję przepis. Moje zmiany to:
1. Ciasto, tak jak pisałam poprzednio było wg. przepisu Michela Roux
2. Gruszki nie były z puszki czy słoika tylko sama pogotowałam je w wodzie  z cukrem.



Zupa krem z pieczonej dyni

.

To była najlepsza zupa dyniowa jaką zrobiłam. Tym razem nie trzymałam się ściśle żadnego przepisu tylko kierowały mną doświadczenia z ubiegłego sezonu, kiedy testowałam kilka różnych przepisów. Uwzględniłam też to co przeczytałam na blogu Bea w kuchni, że na szczególna uwagę zasługuje zupa z pieczonej dyni i tym razem dynię upiekłam.

Najgorszy w takich sytuacjach jest moment, kiedy muszę odtworzyć przepis i dobrze mieć takiego blogowego motywatora bo zaraz bym zapomniała jak to było a tak to się skupiam i sobie przypominam:)
Aczkolwiek nie podam przepisu z dokładnością co do 1/8 łyżeczki raczej wskazówki jak zupa powstała. I tak każdy kto gotuje zawsze zmienia coś pod swój smak.