Dla mnie, wychowanej na babcinych darach ze wsi, kupno dobrych jajek zawsze było bardzo ważne. Miało mi to ułatwić oznaczenie: "trójki", "dwójki", "jedynki", "zerówki". Ale kiedy w jednym miejscu widziałam razem wszystkie możliwe jajka, miałam wątpliwości jak bardzo różniły się warunki chowu "jedynek" i "trójek". To może jajka "od baby"? Z wiklinowego koszyka wyściełanego słomą... a może to jaja "marketowe" ze zmazanymi pieczątkami? albo niezbyt świeże?
Na szczęście nie mam tych dylematów odkąd moja teściowa zamieszkała na wsi. Kur dookoła pełno ale ona nie każde jajka weźmie. Te nie, bo kury dostają nie taką paszę, te też nie bo chowają się przy ulicy, tamte też nie, bo duża ferma i kury może i pieczątki z jedynkami dostają, ale są stłoczone, bez źdźbła trawy i jedzą to samo co kury klatkowe. I tak rozpieszcza nas wyselekcjowanymi jajami ze wsi. Najlepszymi z najlepszych.