Dla mnie, wychowanej na babcinych darach ze wsi, kupno dobrych jajek zawsze było bardzo ważne. Miało mi to ułatwić oznaczenie: "trójki", "dwójki", "jedynki", "zerówki". Ale kiedy w jednym miejscu widziałam razem wszystkie możliwe jajka, miałam wątpliwości jak bardzo różniły się warunki chowu "jedynek" i "trójek". To może jajka "od baby"? Z wiklinowego koszyka wyściełanego słomą... a może to jaja "marketowe" ze zmazanymi pieczątkami? albo niezbyt świeże?
Na szczęście nie mam tych dylematów odkąd moja teściowa zamieszkała na wsi. Kur dookoła pełno ale ona nie każde jajka weźmie. Te nie, bo kury dostają nie taką paszę, te też nie bo chowają się przy ulicy, tamte też nie, bo duża ferma i kury może i pieczątki z jedynkami dostają, ale są stłoczone, bez źdźbła trawy i jedzą to samo co kury klatkowe. I tak rozpieszcza nas wyselekcjowanymi jajami ze wsi. Najlepszymi z najlepszych.
Dlatego weekendowe śniadania to u mnie przeważnie jajka i dlatego mam opory przed zamawianiem jajek w restauracjach. Mój mąż nie koniecznie, więc podpatruję smakowite pomysły i wdrażam w domu z ulepszonymi składnikami. Ostatnio była szakszuka, dziś chyba jeszcze prostsza propozycja śniadania. We wszystkich przypadkach koniecznie z płynnym żółtkiem. Ścięte żółtko to dla mnie rozczarowanie i kulinarna porażka (choć przyznam, że ostatnio w ramach eksperymentów z szakszuką dwa razy mi się przytrafiło i czuję, że muszę o tę wiedzę uzupełnić poprzedniego posta).
Dlatego weekendowe śniadania to u mnie przeważnie jajka i dlatego mam opory przed zamawianiem jajek w restauracjach. Mój mąż nie koniecznie, więc podpatruję smakowite pomysły i wdrażam w domu z ulepszonymi składnikami. Ostatnio była szakszuka, dziś chyba jeszcze prostsza propozycja śniadania. We wszystkich przypadkach koniecznie z płynnym żółtkiem. Ścięte żółtko to dla mnie rozczarowanie i kulinarna porażka (choć przyznam, że ostatnio w ramach eksperymentów z szakszuką dwa razy mi się przytrafiło i czuję, że muszę o tę wiedzę uzupełnić poprzedniego posta).
Jajeczne śniadanie
Składniki na osobę:
- ok 3 plasterki boczku
- 1-3 jajka
- 1 duży pomidor lub kilka koktajlowych
- dowolna sałata
- kawałek masła
- grzanki
- sól do smaku (tylko jeżeli boczek nie jest wystarczająco słony)
1. Na talerze wyłożyć produkty nie wymagające obróbki: pomidory, sałatę, masło. Przygotować pieczywo ew grzanki.
2 Na patelni podsmażyć boczek i zdjąć z patelni na talerze.
3. Na wytopiony, nie za gorący, tłuszcz wbić jajka ew. posolić i przykryć pokrywką. Po ścięciu białka ułożyć na talerzu.
Haha.... o jajkach mogę napisać podobnie: od dziecka znam te prawdziwe, wiejskie od wolnych i swobodnie spacerujących kur karmionych zdrową paszą itp.itd. Jak mi przyszło kupować w mieście to... cóż muszę przyznać, że na początku brałam to co,, pod ręką,, czyli,, te straszne trójki,,. Potem,, uświadomiona,, przeszłam na,, jedynki,, i,, zerówki,, ale najgorsze jest to, że one absolutnie NIE smakują jak te od wiejskiej kury, te których smak przecież znam. Myślę sobie, że coś tu jednak z tymi jajkami,, nie gra,, i że to zwykły chwyt markietingowy te,, jedynki,, i,, zerówki,, a jest tak jak mówi twoja teściowa... Co do potrawy to pyszna! U mnie też obowiązkowo żółtka musza być płynne :)
OdpowiedzUsuńJa też kiedyś kupowałam jaja w marketach, jakiekolwiek. Potem weszła ta klasyfikacja i zaczęłam kupować bardziej uważnie ale jak się zastanowiłam doszłam do przekonania, że może jedynie zerówki coś więcej znaczą, reszta smakuje tym, czym kury są karmione niestety, a tu oznaczenie 1,2,3 nic nie pomoże.
UsuńMoże by tak moją teściową wysłać na wieś, żeby kury hodowała...:)
OdpowiedzUsuńByle nie za daleko, od jajek ważniejsza opieka nad dziećmi po ręką:)
UsuńMy kupujemy jajka ekologiczne, ewentualnie 1. Jak jesteśmy u Teściów, to mamy okazję jeść pyszne jajka od cioci ze wsi :)
OdpowiedzUsuńMi się zdarzało jeszcze kupować od zielononóżek, ponoć one byle czego nie zjedzą i w klatkach się nie uchowają.
UsuńA ja po długich poszukiwaniach trafiłam na sympatyczną panią, która raz w tygodniu przywozi dobre jajka :D
OdpowiedzUsuńczyli warto szukać:)
UsuńPyszne miałaś śniadanko, sąsiad na szczęście ma kury, więc znamy smak jajek od domowych kur :)
OdpowiedzUsuńTakie sąsiedztwo to skarb.
Usuńo mniom mniom jadłabymi to już, natychmiach, chociaz dopiero calego arbuza z dziecmi zjedlismy :D ale to wlasnie kuchnia jak umamy:D prosta, smaczna:) i taaka domowa :)
OdpowiedzUsuńA my właśnie mieliśmy dzisiaj takie śniadanie, w końcu sobota:)
UsuńZazdroszczę Ci dostępu do PRAWDZIWYCH jajek. My nie często mamy okazję dostać takie cuda, posiłkujemy się bazarowymi jedynkami. A takie śniadanie to dopiero daje energii na cały dzień :)
OdpowiedzUsuńZdaję sobie, że to nie jest proste, ale jak widać z powyższych komentarzy wiele osób jakoś sobie radzi, choć ja bez teściowej raczej miałabym kłopot.
UsuńCo do jaj tez jestem wybredna, mam to szczęście i kupuję od znajomej u której kurki biegają po łące i cieszą się zupełną swobodą :)
OdpowiedzUsuńdlatego w rodzinnym menu jest sporo dań z ...jajem.
I kolejna osoba, która jakoś sobie radzi. To kto kupuje te wszystkie sklepowe?:)))
UsuńPO jajka jeżdżę do znajomej Gospodyni 90km poza Warszawę.
OdpowiedzUsuńJajek ze sklepu lub z niewiadomego źródła nigdy nie kupuję.
A na śniadanie też z reguły jadamy jajka pod różnymi postaciami.
Smacznego!
My niestety głównie w weekendy, ale jajka codziennie też by mi się nie przejadły.
Usuń