Wróciłam z urlopu przywożąc przepis na zupę rybną. Jadłam ją w wielu miejscach ale nie we wszystkich mi smakowała. Czasami otrzymywałam zagęszczoną mąką, śmietaną i makaronem breję. Ta jest letnia i lekka. W menu widniała pod nazwą
"węgierska zupa rybna" i tak napisałam, aczkolwiek jedzona była w Polsce,
więc nie wiem ile ma wspólnego z rzeczywistą kuchnią węgierską. Na pewno
była ostra, było w niej sporo papryki i jeszcze jeden rzadko spotykany składnik: liście selera korzeniowego. Dokładniej pisząc, to przywiozłam nie przepis a wspomnienie smaku. Ponieważ receptura jest odtworzona, więc może nie jest to identyczna zupa jaką jadłam, ale bardzo dobra i dla mnie idealna na lato. Zapraszam do eksperymentowania.
Węgierska zupa rybna
Przepis orientacyjny
Wywar warzywny:
- jarzyny jak do rosołu: 2-3 marchewki, por, kawałek selera, pietruszka korzeniowa
- przyprawy: 1-2 liście laurowe, 5 ziaren ziela angielskiego, 10 ziaren pieprzu, gałązka lubczyku, sól
- ok. 2 litry wody
- 0,5 - 1 kg ryby na zupę (zarówno resztki: głowa (bez oczu i skrzeli), kręgosłup jak ale też spore kawałki mięsa. Polecam do niej dorsza.)
- 1,5 l wody
- sól
- 2-3 marchewek startych na słupki/wiórki
- listki oberwane z 4 gałązek naci selera korzeniowego
- czerwona słodka papryka pokrojona w kostkę
- ok 200 ml przecieru pomidorowego lub świeżych zmiksowanych pomidorów bez pestek
- dowolna pasta z ostrych papryczek wg smaku
- sól do smaku
- natka pietruszki do posypania
1. Ugotować wywar warzywny (można wcześniej)
2. Ugotować wywar z ryby (tu uwaga: krótko gotowana ryba może nie oddać całego smaku, natomiast długo gotowane rybie mięso się rozpadnie. Najlepiej zatem jeśli mamy "odpadki" to gotować je dłużej a mięso dodać później na kilkanaście-kilkadziesiąt minut przed końcem gotowania)
3. Oba wywary przecedzić i połączyć. Z ryby wybrać kawałki mięsa bez ości i odłożyć.
4. Do połączonych wywarów wrzucić pozostałe składniki (liście selera, paprykę, pastę pomidorową i ostrą paprykową) i ugotować (marchewkę dodać pod koniec, żeby się bardzo nie rozgotowała).
5. Na końcu dołożyć odłożone kawałki ryb. Od tego momentu mieszać delikatnie, żeby ryba się za bardzo nie rozpadała.
6. Odstawić, żeby smaki się przegryzły.
7. Przed podaniem posypać natką pietruszki.
Po węgiersku nazywa się halaszle.
OdpowiedzUsuńNa moim blogu jest wegług oryginalnego przepisu, chociaż sami Węgrzy dodają do niej różne składniki.
Twoja na pewno jest smaczna!
Przejrzałam trochę przepisów na węgierskie zupy rybne i wiem, że trochę się różnią od tej. Są intensywniejsze, gęściejsze i z pewnością kiedyś je wypróbuję, ale właśnie taka lekka odsłona zupy rybnej też bardzo mi smakuje:)
Usuńlubię lubię i jeszcze raz lubię!
OdpowiedzUsuńfajny zestaw do połowu z talerza:)))
Z talerza albo do talerza:)
UsuńCzy te rybie głowy itd. są konieczne? Bo sama zupa fajna jest, ale te głowy... Chodzi o to, czy wywar będzie gorszy bez nich?
OdpowiedzUsuńNie są konieczne. Ostatnio gotowałam bez, bo nie miałam czasu na obróbkę i kupiłam dzwonka ryby. Ale też żeby znowu nie był to sam filet bez skóry, bo to było by tak jak rosół z piersi kurczaka.
UsuńChociaż jak ktoś lubi to dlaczego nie, prawda?
Wygląda smacznie! Wstyd się przyznać ale ja się jeszcze nie porwałam na zrobienie rybnej w domku :/ boję się porażki.... no i też o te głowy się zapytam, konieczne...?
OdpowiedzUsuńPs. Jak tam wrażenia po pierwszych eksperymentach lodowych z maszynką...?
Mnie właśnie w rybnych też trochę przerażały te głowy no i komplikowały, bo przeważnie kupowałam rybie filety. Aż raz kupiłam dorady i je wyfiletowałam no i wtedy właśnie ugotowałam pierwszą zupę rybną na resztkach z głowami włącznie. Najgorsze było wycinanie skrzeli i pozbywanie się oczu brrr, teraz wiem, że jest na to jakiś szybki trick ale jeszcze go nie opanowałam.
UsuńW każdym razie zrobienie smacznej zupy nie okazało się takie trudne i bez głów też wychodzi smaczna więc zachęcam:)
A po eksperymentach lodowych boli mnie gardło:)))
Co to to nie! wycinać skrzeli i pozbywać się oczu nie będę.... zatem jak już to bez głów ;)
UsuńA ból gardła też zaliczyłam niedawno.... ale maszynkę sobie chwalę, mogłaby być większa by robić większą porcję lodów :)
Na taką zupkę chętnie się skuszę:) To zdecydowanie moje smaki.
OdpowiedzUsuńSzczerze polecam:)
UsuńMniam, bardzo chętnie wypróbuje przepis :D
OdpowiedzUsuńTo naprawdę miła odmiana od zup na mięsie (choć ryba to też mięso ale wiadomo o co chodzi)
UsuńŚwietna propozycja, choć może nie do końca zgodna z klasycznymi węgierskimi zupami, ale Węgrzy jedzą bardziej tłusto i zawiesiście. Twoja propozycja na cieplejsze dni jest lepsza. :)
OdpowiedzUsuńTak właśnie myślałam, ale a odchudzona wersja bardzo mi odpowiada:)
Usuń