Lubię zapisywać sobie organizację pracy z "kuchennych maratonów". Zaglądanie do takich notatek ułatwia mi planowanie pracy w przyszłości. Dlatego postanowiłam zrobić takie poświąteczne wspomnienie do odświeżenia mojej pamięci w przyszłym roku.
Pomijając inne świąteczne przygotowania i zajęcia jak: zakupy, pranie, sprzątanie czy "mamo pobaw się ze mną" było mniej więcej tak:
* Szynka zapeklowana 5 dni wcześniej
Czwartek:
* rozmrażanie mięsa.
Piątek:
kuchenka/piekarnik | czas ok. | prace w międzyczasie |
* gotowanie wołowiny do pasztetu * gotowanie wywaru z wieprzowiny na żurek * parzenie szynki |
2h | * kontrola
temperatury * namoczenie bakalii do keksa * zrobienie "smarowidła" do szynki |
* opiekanie posmarowanej szynki w piekarniku | 0,5h | * przygotowanie wołowiny po
burgundzku * studzenie mięsa do pasztetu |
* pieczenie
wołowiny po burgundzku * pieczenie buraków |
3,5h | * przygotowanie masy pasztetowej |
* pieczenie pasztetu | 1h | * przygotowanie keksa |
* pieczenie keksa | 1h | * robienie sernika |
* pieczenie sernika | 1h | * robienie babki |
* pieczenie babki | 1h |
* wykończenie keksa: polewa
* wykończenie wołowiny: sos + dodatki
* wykończenie sernika: mango + galaretka
Przyznam się, że nie wyszła mi babka. Nie wyrosła. Babki wychodzą mi zawsze tylko nie na święta:) Mam nadzieję, że kiedyś przełamię złą passę:). Cała reszta mimo, że niekiedy mocno eksperymentalnie (np. z sernikiem dyniowym przerobionym na mango) udała się znakomicie.
To oczywiście tylko dania, które ja przygotowałam, resztę dostarczyli goście.
Szynka parzona, pasztet i żurek.
Sernik mango, keks razowy (do zdjęcia została tylko babeczka z keksowego ciasta) i babka majonezowa.
Wołowina po burgundzku, buraczki z chrzanem
ciekawe, że sama na to nie wpadłam!
OdpowiedzUsuńw każdym razie w tym roku u mnie Wielkanoc to była kulinarna katastrofa, aż wstyd się przyznawać:)))
może poprawię się na Niedzielę Przewodnią chociaż:))
Na katastrofach też się uczymy, ale nie wierzę, że było aż tak źle:)
UsuńA dzięki Tobie wiem co to jest Niedziela Przewodnia. Pierwszy raz się z tą nazwą spotkałam.
Normalnie, Kobieto, jesteś jeszcze bardziej zakręcona ode mnie! Ja to trzymam takie rozpiski poplamione w papierowych przepisach, nie w kompie. Mam wielkanocne, mam bożonarodzeniowe, mam nawet komunijne, jakby kto chciał. W razie czego zrobię komórą fotkę i wyślę:) Strasznie fajne przepisy. Se zgapię. Można?:)
OdpowiedzUsuńHa! Ja też dotąd karteczki miałam ale nie wiem czy więcej niż jedną bym znalazła gdybym potrzebowała:) Raz za to zrobiłam taki spis w Excelu przy maratonie pt. domowe wędliny i często z niego korzystam. Ciekawa jestem jak wyglądają Twoje zapiski.
UsuńJasne, że można zgapiać przepisy, większości sama nie wymyśliłam:)
Podziwiam, ja jestem tak zakręcona, że u mnie taka organizacja to by był jakiś cud :D Wszystko robię na ostatnią chwilę, potem ryczę, ale żadnych wniosków na przyszłość z tego nie wyciągam :D
OdpowiedzUsuńTo też nikogo do takich zapisków nie namawiam:) Musimy robić jak nam pasuje, żeby praca w kuchni nie była udręką:)
Usuńłał! zazdroszczę zorganizowania! ja zawszę wszystko robie w biegu, bardzo spontanicznie i ledwo się wyrabiam ;)
OdpowiedzUsuńJa się nie wyrabiam:), na mojej liście "do zrobienia" było znacznie więcej bo to szybko to też a potem się okazuje, że muszę się ograniczyć do kilku najważniejszych rzeczy i dzień zleciał. Takie zapiski pozwalają mi potem realnie ocenić co tak naprawdę jestem w stanie zrobić.
UsuńNie ma jak dobra organizacja...:)) też tak próbuję.... z różnym skutkiem, niestety.....
OdpowiedzUsuńPyszne dania....i wypieki :))
Pozdrawiam.....
Dzięki. Powinnam jeszcze dodać, że zapiski wstępne powstają też bardziej chaotycznie.Ttakie jak tu są spisanie już po wszystkim:)
UsuńOj, ale pyszności:) Pasztet to mój faworyt. Chętnie bym spróbowała choć kawałeczek:)
OdpowiedzUsuńA więc zachęcam do zrobienia:)
UsuńJaka z ciebie zorganizowana kobieta, ja niestety idę na żywioł i nie zawsze wychodzi to na zdrowie :)
OdpowiedzUsuńJa się zawsze przeliczam przy planowaniu. Na mojej liście do zrobienia były jeszcze: pascha (której nigdy nie jadłam), mazurek (którego nigdy nie robiłam), sos tatarski, cykoria do obiadu i kilka innych rzeczy, na które potrzebowałabym chyba jeszcze co najmniej jednego dnia:)
UsuńJestem pod wrażeniem takiego planowania:)
OdpowiedzUsuńWołowina, cudowna:)
Pozdrawiam ciepło
Di:)
Dzięki:), wołowina rzeczywiście była przepyszna i na pewno ją powtórzę przy sprzyjających okolicznościach:)
Usuń