W tym roku odkrywam bób, którego dotąd właściwie nie jadałam. W domu rodzinnym może raz w roku pojawiał się garnek z ugotowanym bobem. Jedzony z wody ze skórkami niby intrygował ale jednak nie pociągał.
Pod wpływem czytania corocznych nad nim zachwytów tym razem skusiłam się i ja. Najpierw ostrożnie kupiłam 0,5 kg. Ugotowałam w osolonej wodzie, obrałam skosztowałam i przepadłam...
Wymyślałam kolejne dania nabierając przy okazji doświadczenia w samym gotowaniu bobu. Niby prosta sprawa a jednak kluczowa okazała się obserwacja, żeby nie gotować go za długo.Jest wtedy o wiele smaczniejszy i nie robi się mączysty.
I tak kolejno był polewany różnymi olejami potem z dodatkiem duszonej cebulki, następnie w połączeniu z cukinią i makaronem, w formie past, "kopytek" z bobu itd.
Kolejnym pomysłem było obranie a potem duszenie wprost na patelni na oleju samego lub z innymi warzywami.
Jednym z najlepszych choć już bardziej czasochłonnych wytworów były pierogi z bobem. Delikatne ciasto z aromatycznym nadzieniem. Naszym zachwytom nie było końca.
Właściwie to porwałam
się na ravioli ale nie przeczytałam wcześniej jak się je robi. Najważniejsze
było to, że koniecznie chciałam użyć mojego nowego gadżetu – radełka za 3 zł:)
Pamiętałam tylko, że do ciasta dodaje się jajka bo normalnie to nie koniecznie.
Chciałam też sprawdzić czy technika „kwadracików” jest szybsza od tradycyjnego
lepienia.
Powiem
tylko tyle, że mistrzynią ravioli nie zostałam dlatego proponuje zwykłe
swojskie pierogi :), ale jak ktoś ma wprawę w robieniu ravioli to czemu nie.
Proporcje
są trudne do odtworzenia bo najpierw podjadaliśmy obrany bób a potem
gotowy farsz - był przepyszny!
W każdym
razie jeśli nie wykalkulujemy dobrze proporcji farszu do ciasta, bo przecież
każdy robi pierogi różnej wielkości i grubości, to nie ma problemu bo:
- jeśli
zostanie farszu mało to można go po prostu tak jak my – zjeść:)
- jeżeli
zostanie farszu dużo to można na drugi dzień zrobić już prościej: ugotować do
niego makaron, może dodać jeszcze oliwy.
- jeżeli zostanie
ciasto, bo tak jak ja nie będziecie się mogli opanować i wyjecie farsz to można
ugotować kluski. Będzie jak znalazł np. do zupy owocowej. U mnie na drugi dzień
po pierogach była moja ukochana jagodowa, której bez własnych klusek bym nie
zrobiła.
Pierogi lub
ravioli z farszem z bobu i ricotty z masłem szałwiowym
Farsz
- 0,5 kg bobu
- ok 125 g serka ricotta
- garść świeżego oregano
- garść świeżej szałwii
- sól
- pieprz (użyłam białego)
2. Posiekałam zioła.
3, Połączyłam bób z ricottą i świeżymi ziołami
4. Przyprawiłam do smaku solą i pieprzem
Ciasto
Niestety robię na oko więc radzę skorzystać z wypróbowanego przez siebie przepisu.
Ja zrobiłam z ok 0,5 kg mąki + szczypta soli + jajko + żółtko (białko zostało do zlepiania ciasta) + ciepła woda + łyżeczka masła.
Gdy ciasto "odpoczywało" przygotowałam masło szałwiowe.
Masło szałwiowe
- 50 g masła klarowanego
- duża garść świeżej szałwii, lekko posiekanej
Kiedy ciasto odpoczęło zrobiłam pierogi.
Po ugotowaniu polałam masłem szałwiowym
oo mniam ! uwielbiam bób i ricotte - takie pierożki mogłabym jeść wiecznie ;)
OdpowiedzUsuńPierwszy komentarz na moim blogu, jakie miłe uczucie:)
UsuńSwietny pomysl!
OdpowiedzUsuńDziękuję:) Ten pomysł, powstał w zasadzie z kompilacji różnych innych przepisów ale rzeczywiście był to strzał w dziesiątkę a mój smak.
Usuńale tu pysznie u Ciebie!
OdpowiedzUsuń