poniedziałek, 6 czerwca 2016

Burgery z kaszą jaglaną i burakami


Ostatnio nasze ulubione burgery. Muszę przyznać, że połączenie wszystkich składników i przypraw jest wyjątkowo udane. Za pierwszym razem nie do końca ufałam, że się nie rozpadną i dodałam jajko. Przez to masa zrobiła się zbyt mokra i musiałam dodać więcej mąki. Robiąc kolejny raz zrobiłam ściśle wg. przepisu i na razie nie zamierzam eksperymentować. Tym bardziej, że burgery polubiła cała rodzina bez wyjątku. Zjadamy je jak klasyczne burgery w bułce albo pokrojone na mniejsze kawałki w tortilli.
 

Burgery buraczane
Z książki: "Jadłonomia" Marty Dymek

Składniki:
  • 2 szklanki buraków startych na tarce o grubych oczkach
  • 1 czerwona cebula bardzo drobno posiekana
  • 2 ząbki czosnku bardzo drobno posiekane
  • 2 szklanki ugotowanej kaszy jaglanej (ugotowana w proporcjach: 1 szklanka kaszy: 2 szklanki wody)
  • 1/2 szklanki prażonych pestek słonecznika
  • 1/4 szklanki pełnoziarnistej mąki pszennej orkiszowej lub gryczanej
  • 1/4 szklanki oleju
  • 2 łyżki sosu sojowego
  • 2 łyżki posiekanej świeżej albo 2 łyżeczki suszonej natki pietruszki
  • 1 łyżeczka mielonej kolendry
  • 1 łyżeczka imbiru
  • 1/2 łyżeczki chili
  • sól
  • czarny pieprz
Wykonanie:
1. Piekarnik rozgrzać do 200 stopni C. Wszystkie składniki połączyć w misce. Skropić dłonie olejem i porządnie wyrabiać całość przez 3-6 minut - do uzyskania klejącej masy.
2. Formować burgery i układać je na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia.
3. Piec przez 20 minut, a potem przełożyć na drugą stronę i piec jeszcze 5-8 minut.

Marta zwraca uwagę, że cebula i czosnek muszą być bardzo drobno posiekane, cała masa dobrze wyrobiona a burgery dobrze uformowane.
 

poniedziałek, 9 maja 2016

Pak choi


W miejscu, gdzie robię zakupy jest wiele jednakowych straganów, ze wszystkim co można dostać na giełdzie. Ale jest też kilka wyjątkowych, których właściciele mają tylko to, co sami uprawiają. Nie kupię tam mandarynek, nawet przed świętami, ani wielu innych owoców czy warzyw, których nie uprawiają. Za to to, co sprzedają, jest podzielone na dwie lub trzy kategorie w zależności od wielkości czy jakości. Na jednym z takich straganów już pojawiły się w tym roku niezbyt urodziwe (czym się w ogóle nie przejmuję) sałaty i pak choi.

Przepis, z którego korzystam jest bardzo szybki i robię go "na oko". Tak przygotowane warzywo jadamy jako dodatek do wielu dań, szczególnie smakowało nam w zestawieniu z prostym smażonym dorszem.



Pak choi z woka

Składniki:
  • ok 6 sztuk niewielkich pak choi
  • trochę oleju do woka (sezamowy lub inny albo mieszanka, ja aktualnie mam aromatyzowany imbirem i trawą cytrynową)
  • 3 ząbki czosnku drobno posiekane lub przeciśnięte przez praskę
  • kawałek świeżego imbiru wielkości 2-3 ząbków czosnku drobno starty
  • sos sojowy ok 2-3 łyżek
  • pół łyżeczki cukru (lub zamiennik)

opcjonalnie:
  • sezam (u mnie czarny)
  • coś ostrego
Wykonanie: 
 
1. Przygotować wszystkie składniki, żeby były po ręką podczas smażenia:
- pak choi odkroić końcówkę i pokroić w poprzek na duże kawałki.
- rozdrobnione: czosnek i imbir przełożyć do miseczki
- połączyć sos sojowy z cukrem w osobnej miseczce, (i z ostrym sosem jeżeli używamy)
2. W woku rozgrzać olej. Wrzucać kolejno:
- czosnek i imbir i krótko podsmażyć
- pak choi i po chwili dodać sos sojowy. Razem poddusić mieszając.

Posypać sezamem.




poniedziałek, 4 kwietnia 2016

Lepsze jest wrogiem dobrego

Wpisy po-świąteczne to chyba już moja tradycja. Jak zwykle robię je bardziej z myślą o sobie, bo przydadzą mi się za rok. Święta to dla mnie okazja do wypróbowania kilku nowych przepisów, niestety, nie wszystkie próby zasługują na powtórkę, nawet po modyfikacji przepisów.

Np. ten oto "orzechowy keks" to może nie najgorsze ciasto, ale tylko dopóty, dopóki nie porównam go z tym keksem razowym. A to już było kolejne podejście do tematu keksa i póki co znudzona tematem z przyjemnością powrócę do sprawdzonego przepisu.


czwartek, 25 lutego 2016

Karmelizowana czerwona cebula


Co lepsze: "Oignons confits au porto" czy "Caramelised Onion Chutney"?
Już od dawna nie mogłam się zdecydować, który spośród kilku zapisanych przepisów na karmelizowaną cebulę wypróbować najpierw. Tymczasem nagły chwilowy przypływ wolnego czasu (opieka nad chorym dzieckiem) sprawił, że wypróbowałam od razu dwa. Nieco inne składniki i technika przygotowania ale w obu wypadkach efekt bardzo zadowalający. I co mi z tego przyszło? Nadal nie mogę się zdecydować, który wykorzystam następnym razem.

Jak ktoś z Was nie próbował to polecam. Świetny dodatek do serów i wędlin. Efektowny na przyjęciach w połączeniu np. z prostym do zrobienia pate z wątróbek.

piątek, 5 lutego 2016

Kasza z białkami po tłustoczwartkowych pączkach


Piątek po tłustym czwartku.
Dojadamy ostatnie pączki, które tradycyjnie od kliku lat robił mój mąż.
Ja planuję obiad z wykorzystaniem sześciu białek, które zostały po robieniu pączków. Nie chcę ich dokładać do tych, które już zalegają w zamrażalniku. Postanowiłam zrobić obiad w stylu tej kaszy ze szpinakiem. Tym razem kluczowym dodatkiem była brukselka podzielona na listki. Na pewno poleciłabym takie "rozebranie" tego warzywa osobom, które chciałyby się z nim zaprzyjaźnić. Mniej wtedy czuć ten specyficzny smak, przez który nie wszyscy brukselkę tolerują, nawet w takiej podsmażanej wersji. Białka nadają spójności kaszy, są trochę jak sos, który zespala danie.
Może to danie, tak jak pączki, to też będzie nasza coroczna tradycja.

środa, 13 stycznia 2016

Szarlotka spod samiuśkich Tater - na dzień dziadka.



Dziadkowie są chyba częściej bardziej konserwatywni kulinarnie niż babcie. Znam takich, których nie koniecznie zachwyci wymyślna francuska tarta z trzema warstwami a już tym bardziej (czego to ludzie nie wymyślą) wegańskie ciasto. Dla takich dziadków polecam to, co sprawdziło się u mnie: prosta, pyszna szarlotka. Przejdzie nawet ekstrawagancko podana na ciepło z lodami.

Przepis znaleziony dawno temu w Galerii potraw spełnia też moje wszystkie wymagania odnośnie najlepszego jabłecznika, o których pisałam przy okazji tej szarlotki: pyszne kruche ciasto i mnóstwo jabłek pomiędzy. Niczego więcej mi nie trzeba a już na pewno żadnych kisieli, budyni z torebek itp.
A może ja też zdziadziałam?

poniedziałek, 14 grudnia 2015

Kasza gryczana ze szpinakiem i jajkiem


Sobota.
Zaczyna się wyczekiwane przez pięć dni tzw. "wolne". Pobudka. "Mamo kiedy wstajemy?". Kurcze już? Nie mogę się ruszyć z łóżka ale w głowie już się kotłuje ile jest do zrobienia, żeby nadgonić tydzień. Po chwili wewnętrznej walki wstaję. Zaczyna się maraton. Odsłanianie okien, podlewanie zabiedzonych kwiatków. Bieganie między pokojami, łazienkami, kuchnią. Zbieranie ubrań i pozostawionych szklanek z niedopitymi resztkami. Wszędzie kurz, wszystko do sprzątania. Sterta prasowania z zeszłego tygodnia i prania po kolejnym. Śniadanie i obmyślanie co dalej: jak pójdę na zakupy to nie zdążę na czas z obiadem. Jak nastawię pranie i poprasuję to zaraz zamkną sklepy. Na poczcie czekają do odebrania przesyłki z całego tygodnia. Odbiór zajmie mi godzinę (zawsze kolejki). Jak wyjdę na pocztę, to nie zdążę posprzątać. Nieustanna kalkulacja i szeregowanie zadań. (I pomyśleć, że przedmiot "szeregowanie zadań" miałam na studiach. W niczym mi to nie pomaga.) Po śniadaniu biorę się za sprzątanie łazienek. Uwagę przykuwają brudne fugi, zaczynam czyścić, 10 min i zaledwie kawałek. W takim tempie nie dam rady. Porzucam czyszczenie fug, żeby zdążyć na pocztę, ale przypominam sobie, że miałam umyć włosy, ale jak umyję i wysuszę nie zdążę na pocztę... na szczęście tym razem sezon czapkowy mnie ratuje.

sobota, 21 listopada 2015

Ciastka z orzechów włoskich z czekoladą


Kiedy zobaczyłam te ciasteczka bez mąki na blogu o-smaku od razu trafiły na listę, jak to się mówi w informatycznym slangu, "tudusów" (od komentarza TODO, który często jest zamieszczany w kodzie i czasami widnieje tak latami, zupełnie jak moje przepisy na owej liście). Głównym składnikiem jest masło z nerkowców, ale w mojej kuchni nerkowce goszczą rzadko, natomiast to, czego mam pod dostatkiem to orzechy włoskie. Z jednej strony użycie masła z innych orzechów na pewno mocno zmienia smak ciastek z drugiej natomiast nie powinno mieć większego wpływu na udanie się przepisu.

"Masło" z orzechów włoskich zrobiłam mieląc dokładnie w małym malakserze niecałe 180 g orzechów i dodając 2 łyżki oleju z pestek dyni. Oleju dodałam, bo masa w porównaniu z masłami kupnymi wydawała mi się mniej tłusta. Konsystencję trzeba ocenić wzrokowo, może nie zawsze dodawanie tłuszczu będzie konieczne a może kupicie gotowe wyłuskane orzechy i będą tak suche, że trzeba będzie dodać go więcej. Nie musi być to też olej dyniowy. Ja wybrałam ten ze względu na orzechowy posmak, ale może być dowolny inny. Żeby przełamać smak orzechów dodałam też trochę naturalnego ekstraktu pomarańczowego.

U mnie nie są też to już ciasteczka bez mąki, bo w obawie o konsystencję (może niesłusznie) dodałam do nich trochę mąki. Zmieniłam też nieco sposób przygotowania i ucierałam jajko z cukrem jak to robię chyba we wszystkich ciastkach gdzie dodaję jajko.

Ciastka są bardzo smaczne a przepis jest prosty i przyjmuje wiele modyfikacji. Zachęcam do wypróbowania.



 

wtorek, 10 listopada 2015

Ciastka z fasoli z czekoladą


Miałam nie dodawać tego przepisu, bo zrobiłam na szybko dwa zdjęcia i wyszły jak wyszły... Niestety sezon wirusowo-bakteryjny znowu daje nam się we znaki i nic innego w międzyczasie nie zdążyłam obfotografować. A przecież nie mogę rzeszy czytelników pozostawić tak długo bez przepisu. (No dobra, trochę się nabijam z takich tekstów na blogach). Niech więc będą te fasolowe ciasteczka - na przetrwanie. 

Przepis pochodzi z bloga erVegan. Miałam wrażenie (ale wywnioskowałam to tylko ze zdjęć), że moje wyszły bardziej wilgotne. Wiedziałam, że użyłam innej fasoli - adzuki i podejrzewałam, że różne rodzaje fasoli różnią się zawartością np. skrobi, co mogło mieć pewien wpływ na konsystencję ciastek. Zrobiłam więc kolejne dwie porcje z różnymi modyfikacjami: dodawałam skrobię, cukier, orzechy ale te dodatki nieznacznie wpływały na konsystencję ciastek. Ale chociaż nie są one chrupiące tak jak te pieguski albo te stempelki, to przypominają za to inny przysmak: wilgotne brownie. Myślę, że upieczone blaty z fasolowego ciasta świetnie nadałyby się jako zastępstwo biszkoptów w torcie, nie tylko dla osób będących na diecie bezglutenowej.

Fasola adzuki (azuki), której użyłam, jest tradycyjnie wykorzystywana w kuchni wschodniej do deserów, ale jak dotąd nie miałam na nią pomysłu. Zrobiłam z niej tylko raz lekko słodki farsz do naleśników z bananem i rodzynkami i doszłam tylko do tego, że jest świetnym wypełniaczem. Ale co najważniejsze: ciastka nie miały smaku fasoli, jak to podobno bywa, kiedy się je zrobi z czerwonej fasoli z puszki.

Większość ciastek zjadł mój syn, który nigdy w życiu nie zjadł nawet łyżeczki fasoli. Ale nie oszukujmy się, nie jadł ich dla fasoli ale dla czekolady. Może dobre i to.

piątek, 23 października 2015

Pierogi z kaszą gryczaną, dynią i boczniakami



Jesienią zawsze przychodzi mój czas na pierogi. Mogą być tradycyjne: z mięsem pozostałym z rosołu, ruskie, z kapustą, ale częściej mam ochotę na jakieś nietypowe, najlepiej warzywne. 

Farsz z dzisiejszej propozycji składa się z czterech głównych składników: kaszy, boczniaków, cebulki i dyni. Dynia jest niezbędna, nie dlatego, że bardzo wpływa na smak, ale dlatego, że zamienia rozsypującą się masę w elegancki, dobrze trzymający się farsz, którym łatwo nadziewać ciasto.
Podstawowa masa może być na początku nieco mdła (tym bardziej jak nie dodamy mięsnej wkładki). Szczególnie użycie niepalonej kaszy gryczanej to dla mnie spore wyzwanie. Jest ponoć bardzo zdrowa ale też dość niewyraźna w smaku, a wiadomo, że do pierogów farsz musi mieć charakter. Napiszę czym ją doprawiłam, żeby uzyskać satysfakcjonujący dla mnie efekt, ale może Wasze głowy i kuchenne szuflady skrywają ciekawsze ingrediencje? Jakieś tajemnicze mieszanki, które zamieniają każdą niewyraźną masę w kulinarne cudo?