wtorek, 31 grudnia 2013

Naleśniki z jabłkami



U mnie ciągle jeszcze trwa urlop a w czasie wyjazdu nie jest łatwo się zmobilizować do internetowej aktywności. Ale myślę, że to bardzo dobrze, że realna rzeczywistość jest ciągle ważniejsza od tej wirtualnej.

Jako ostatni wpis w tym roku ponownie naleśniki. Wpadłam z tymi owocowymi dodatkami jak przysłowiowa śliwka w kompot. Zastanawiam się do czego ja teraz zużyję te wszystkie dżemy, które stoją w spiżarni?

Naleśnikami z gruszkami zajadałam się co sobotę. Kiedy jednak gruszek zaczęło brakować przerzuciłam się na jabłka i też jestem zauroczona. Jabłka, miód (a właściwie miody dwa) i cynamon to kolejny idealny dodatek do naleśników.



Do 2 naleśników:
  • 1 duże lub 2 małe jabłka
  • 1 łyżeczka masła
  • 1/2 łyżki miodu
  • 3 łyżki miodu pitnego
  • szczypta cynamonu
Jabłka obrać, wydrążyć, pokroić w kostkę. W rondlu rozgrzać lekko masło, dodać miody. Powstały płyn dość mocno zredukować. Dodać jabłka i szczyptę cynamonu, chwilę poddusić. Zdjąć z ognia.


czwartek, 19 grudnia 2013

Dynia słodko-kwaśna wg Jamiego Olivera




Na blogach już pachnie gwiazdką, ale choć chętnie dania świąteczne oglądam to sama z reguły nie smażę karpia i nie robię barszczu z uszkami przed świętami. Strucla makowa była małym wyjątkiem, po którym wracam do dań codziennych.

Dzisiaj przedstawiam przepis z dynią, której mam jeszcze spore zapasy. Kiedy już opanowałam sztukę doprawiania jej "po swojemu", bez zaglądania do przepisów, zaczęłam poszukiwać nowych połączeń smakowych. Ciekawym odkryciem był dzisiejszy przepis. Długo się do niego zabierałam ze względu na dość długa listę składników. Zawsze brakowało mi czegoś co mogło wpłynąć na smak dania a chciałam jak najwierniej go odtworzyć.

wtorek, 10 grudnia 2013

Strucla z makiem. Świąteczna. Najlepsza.




Kolejny zmasowany atak zarazków. A tak było dobrze. Z jednej strony jestem w domu kiedy można jeszcze przyzwoite zdjęcie zrobić. Z drugiej między jednym syropkiem a drugim czasu na pisanie brak. Oby nie było jak w zeszłym roku: Wigilia po wyczerpującej grypie z kupnymi na szybko pierogami.



Dzisiaj trochę już świątecznie. Prezentuję moją sprawdzoną struclę z makiem. Jest już bliska perfekcji. Jeżeli chodzi o masę makową to większość ma swój sprawdzony ulubiony przepis a może i ulubiony gotowy produkt, ale mimo to podaję swój. Natomiast szukanie idealnego opakowania dla tej masy może zająć trochę czasu. Ja już znalazłam.





Uprzedzam, że ciasto u mnie rośnie dość długo dlatego zaczynam je robić wcześnie, żeby nie piec po nocy. Za pierwszym razem bałam się, że nigdy mi nie wyrośnie tyle to trwało (mimo, że stawiam miskę na grzejniku). Jednak w końcu ruszyło i cierpliwość się opłaciła. Do dziś to mój sprawdzony przepis, który zawsze się udaje. Zaglądam do ciasta co jakiś czas ale nie martwię się nawet gdy mijają 2 godziny a ono ani drgnie. W końcu, za którymś podglądnięciem miska jest pięknie wypełniona. Ciasto jest mięciutkie, elastyczne i świetnie poddaje się wałkowaniu w idealny prostokąt.




STRUCLA Z MAKIEM
Przepis na 2 strucle

Masa makowa (masę przygotowuję lub przynajmniej sparzam mak dzień wcześniej):
  • ½ kg maku
  • 1 szklanka mleka lub wody jeżeli mak przepłukiwałam, 1litr jeżeli był suchy,  ew dolewam po trochę w trakcie gotowania.
  • 1-2 szklanek miodu lub cukru (zależy jak bardzo słodkie lubimy ja zaczynam od mniejszej ilości)
  • 6 jajek
  • bakalie (migdały, rodzynki, kandyzowana skórka pomarańczowa, orzechy włoskie i laskowe i co tam jeszcze zalega w szufladzie po przedświątecznych porządkach. U mnie tym razem były to resztki żurawiny i słoiczek niezbyt udanego dżemu) - ilość wg uznania
  • można dodać naturalne ekstrakty np. migdałowy, pomarańczowy, cytrynowy
Mak zalać gorącym mlekiem i gotować ok 15 min na małym ogniu ciągle mieszając. Płyn powinien zostać wchłonięty lub odparować. Przestudzony mak przekręcić przez maszynkę 3 razy. Przełożyć do garnka, dodać miód/cukier, bakalie, ekstrakty. Wszystko gotować na bardzo małym ogniu. Dodać jajka, można w całości, można też ukręcić osobno żółtka i ubić białka i delikatnie je wmieszać (ja tak zrobiłam ale nie wiem czy to coś daje). Zostawić masę do przestygnięcia.

Ciasto:
  • ½ kg mąki pszennej
  • 150 g masła
  • 100 - 150 g cukru pudru
  • 2 całe jajka + 2 żółtka (białka zachować do smarowania ciasta)
  • ½ szklanki śmietany (kwaśnej)
  • 50 g drożdży.
Drożdże rozetrzeć w miseczce z 1 łyżką cukru. Odstawić aż będą płynne. Mąkę i cukier wsypać do miski, wymieszać. Dodać pokrojone w kawałki masło, jajka i żółtka oraz śmietanę. Wlać rozrobione drożdże. Wyrobić ciasto aż będzie gładkie i elastyczne (można mikserem). Przykryć ściereczką i postawić w ciepłym miejscu do wyrośnięcia (powinno podwoić objętość).

Roztrzepać białka pozostałe z robienia ciasta.
Ciasto podzielić na pół. Rozwałkować każdą część na prostokąt. Krótszy bok powinien mieć długość blaszki, na której będzie się piekło strucle. U mnie wymiary wynosiły ok: 38x48 cm. Posmarować roztrzepanym białkiem. Nałożyć na każdy placek masę makową, rozłożyć równo na całej powierzchni (najłatwiej palcami), pozostawiając margines dookoła. Następnie zwinąć, końce zlepić i zawinąć niezbyt ściśle w papier do pieczenia (pozostawiając miejsce na podrośnięcie a krawędź arkusza powinna znaleźć się pod spodem ciasta). Ułożyć makowce na płaskiej blasze z piekarnika i odstawić w ciepłe miejsce na 20 minut, aż ciasto zacznie rosnąć. Wstawić do nagrzanego piekarnika i piec ok 45 minut w temp.180 st. (trzeba kontrolować zarumienienie).

Lukier:
  • 1 białko
  • 1 szklanka cukru
  • opcjonalnie jakiś ekstrakt/olejek lub sok z cytryny
Ubić białko. Dalej ubijając wsypywać cukier.
Posmarować upieczone, letnie strucle. Można posypać pokruszonymi migdałami lub orzechami.

W towarzystwie prażonych jabłek.






Wigilia 2013  

środa, 4 grudnia 2013

Frytki z topinamburu, pasternaka i ziemniaka



Moda na zapomniane warzywa i owoce trwa. I dobrze bo czasami się zastanawiam co sprawiło, że odeszły w zapomnienie skoro są naprawdę pyszne.




Było już o owocach pigwy i pigwowca. Dziś pasternak i topinambur. W międzyczasie próbowałam jeszcze salsefi ale wszystko zjadłam nim zdążyłam uwiecznić, jak pierwsze szparagi prosto z garnka z masłem i solą.

wtorek, 26 listopada 2013

Mielonka w słoiku




Pozostaję w klimacie domowych wyrobów kanapkowych. Dziś chyba najprostsza rzecz do zrobienia - konserwa mięsna w słoiku.
Zawsze lubiłam mielonki a najbardziej galaretkę, której zawsze było mi za mało. Od lat jednak nie kupowałam bo trudno znaleźć coś z rozsądnym składem.
Wzorowałam się na przepisie na tuszonkę znalezionym na forum Wędliny Domowe, w którym niegdyś mocno się zaczytywałam. Mam w domu mnóstwo akcesoriów bardziej i mniej przydatnych do domowej produkcji: osłonki barierowe, sznurki, różnorakie termometry, strzykawki jednak to co najczęściej mi się przydaje to waga precyzyjna, choć i bez niej można sobie poradzić.

wtorek, 19 listopada 2013

Pasztet z gęsi



Pierwsze pasztety robiłam z aptekarską dokładnością, musiało być takie a nie inne mięso i co do grama. Przepisy analizowałam, testowałam, wychodziło różnie choć czasami były udziwnione: a to obkładanie plasterkami boczku a to robienie dziurek czy fikuśnego ciasta. Po kilku razach doszłam jednak do wniosku, że przestrzegając kilku zasad pasztet nie może się nie udać. Wszystkie zbędne dodatki odrzucam. Wszak w głównej mierze ma to być smaczne smarowidło na chleb, tylko w przeciwieństwie do kupnych - o znanej zawartości.

poniedziałek, 11 listopada 2013

Kakaowiec z jabłkami




Dzisiaj szybkie ciasto, na które czasem przychodzi ochota. Po sezonowej przerwie pojawiło się już u mnie dwa razy. Przepis dostałam od koleżanki jeszcze w czasach gdy spisywanie przepisów od znajomych było normą. Dziś pewnie zaginąłby w gąszczu internetowych nowości "koniecznie do zrobienia".
 
ż takiego w tym zwykłym kakaowym cieście z jabłkami?
Na pierwszy rzut oka jest podobne do wielu innych. To co czyni go nie takim zwykłym to nakaz zasypania jabłek cukrem i odstawienia. W ekspresowej wersji można na chwilę natomiast ja w swojej gorliwości w dążeniu do doskonałości zostawiłam jabłka na całą dobę. "Przedobrzenie" nie zawsze jest wskazane ale tym razem to był dobry pomysł i tak robię do dziś. Jednego wieczora jabłka obieram, wydrążam, kroję i zasypuję cukrem a drugiego piekę ekspresowo ciasto. Zawsze kiedy przechodzę obok miski z jabłkami mieszam łyżką i obserwuję jak jabłka się kurczą a soku przybywa. Na drugi dzień są jakby były w połowie drogi do wysuszenia i dosłownie pływają w syropie, który później aromatyzuje i nawilża całe ciasto. 
Jabłka powinny być kwaśne. W przepisie była mowa o McIntoshach ale czy ktoś tę odmianę jeszcze widział? Ja najczęściej używam szarych renet.

Do ciasta czasami dolewałam też trochę rumu albo Tuzemaka, który mi zalegał. W międzyczasie z programu Galileo dowiedziałam się, że można używać alkoholu zamiast proszku do pieczenia bo też spulchnia wypieki. Pominąć jednak proszku i sody nie próbowałam ale być może dodatek alkoholu sprawia, że ciasto jest jeszcze pulchniejsze?.
Piekłam to ciasto wielokrotnie ale dopiero pierwszy raz zrobiłam mu zdjęcie i akurat wyszło nieco inaczej niż zazwyczaj. Dałam sporo jabłek a więc powstało dużo soku i ciasto było dość rzadkie dlatego jabłka wypłynęły. Jeżeli ciasto będzie gęściejsze jabłka zostaną w środku. Przekrój wtedy ma taki, że przez niektórych nazywane jest salcesonem:)


środa, 6 listopada 2013

Zupa krem czyli pomysł na resztki

Lawina jesiennych przeziębień (zresztą jeszcze nie zakończona) spotęgowana pierwszym rokiem przedszkola nie służyła kreatywnemu gotowaniu. Ciągłe wizyty u lekarzy sprawiały, że było w miarę szybko i raczej zdrowo i lekkostrawnie czyli królowały talerzowe breje warzywne: buraczki, dynia, kasze no i zupy, w których można przemycić prawie wszystko. 

O zupach kremach, w których się zauroczyłam już wspominałam. Był krem z pieczonej dyni i zupa krem z młodych warzyw i porowo-ziemniaczana.

Zupy-kremy są moim sposobem zarówno na pyszne danie jak i na sprzątanie lodówki - jak dla innych zapiekanki. Z zupami jest jednak ta przewaga, że można próbować i coś zmieniać w smaku w trakcie gotowania przez odpowiednie przyprawianie, z zapieczoną zapiekanką z resztek różnie bywa.

Zalegające składniki należy podzielić na dwie grupy:
1. Te, z których można ugotować zupę
2. Te, które mogą być do niej dodatkiem
w te sposób można wykorzystać niemal wszystko:)

Dziś prezentuję w nowej odsłonie kolorystycznej jesiennej-rozgrzewającej zupę krem z pieczonej papryki i pomidorów.



wtorek, 29 października 2013

Nalesniki z kurczakiem i warzywami



To co zrobiłam to było w zasadzie małe czyszczenie lodówki ale jakże smaczne. Spisując składniki  zdałam sobie sprawę, że nie użyłam wielu przypraw jednak mimo to cały farsz był bardzo aromatyczny. Może to zaleta pięknie dojrzałej papryki, może brązowych pieczarek a może użycia udek a nie piersi kurczaka?
Mogą być oczywiście piersi ale udka są smaczniejsze, więc jak tylko mam okazję kupić gotowe, które ktoś za mnie pozbawił skóry i kości to korzystam.

Takie polskie danie na sposób stir-fry, o ile można tak napisać. Można smażyć na patelni lub w woku.
Od kuchni wschodniej ekspertem nie jestem, przeniosłam tylko do własnej kuchni kilka praktyk, mianowicie:
1. W gotowaniu a'la chińskie: przygotowywanie składników to przygotowywanie a smażenie to smażenie. I tego się trzymam. Wszystko co niezbędne mam zawsze pod ręką, składniki ustawione w miseczkach w kolejności dodawania, bo podczas smażenie nie ma już czasu na odmierzanie, obieranie, krojenie czy szukanie miski.
2. Stosuję zasadę: najpierw smażę mięso, wyjmuję je, następnie inne składniki.
Zastanawiałam się kiedyś co by było gdybym proces uprościła i owo wyjmowanie sobie darowała ale doszłam do wniosku, że:
- zostawienie mięsa podczas smażenia reszty składników powoduje jego wysuszenie, soki wypływają i wszystko zamiast szybko się smażyć zaczyna gotować.
- druga opcja czyli dodanie go na końcu powoduje przegotowanie wcześniejszych idealnie usmażonych dodatków.
Ale może jest jeszcze jakaś opcja której nie znam?

wtorek, 22 października 2013

Ciasto z jabłkami i ciasto ze śliwkami

Na jednej blaszce za jednym zamachem dwa ciasta.

  
Moja ulubiona szarlotka jest najprostsza: jabłka pomiędzy dwoma warstwami ciasta. Jedyne co w niej sukcesywnie zmieniam to ilość cukru. Ciągle ją zmniejszam. Ostatnie zapiski mówią o 1/2 szklanki ale po tym wypieku uznałam, że i tyle to dla mnie za dużo. Może dlatego, że przeważnie używam szarych renet a tym razem kupiłam kosztele. W każdym razie następnym razem będzie góra 1/4 szklanki. W razie czego zawsze ciasto można posypać cukrem pudrem. Myślę też, że następnym razem zwiększę ilość owoców.
Szarlotka zaraz po upieczeniu jest krucha a na drugi dzień wilgotna. Sama nie wiem, którą wersje wolę, a teraz dylemat doszedł jeszcze jeden. Na blogu "o-smaku" zobaczyłam "moją szarlotkę" nie-szarlotkę bo jako ciasto ze śliwkami. Bardzo byłam ciekawa tej wersji. Mój mąż jednak śliwek nie lubi. Zrobiłam więc to co mi się od czasu do czasu zdarza żeby wszystkim dogodzić: jedno ciasto w dwóch wersjach,. Ponieważ była opcja, że śliwki będą tylko dla mnie ("przecież mówiłem, że nie lubię") 1/3 ciasta była śliwkowa a 2/3 jabłkowego pewniaka.

wtorek, 15 października 2013

Naleśnik z waniliową gruszką



Naleśniki stały się u mnie sobotnim śniadaniowym rytuałem. Tak jest od kiedy kupiłam patelnię do naleśników. Bardzo ułatwiła ich smażenie. Jest w sam raz: lekka, wygodna, zawsze czysta choć nigdy nie myta (poza pierwszym razem). Stoi tylko i czeka...
Zrobienie ciasta to przeważnie pierwsza rzecz, od której zaczynam poranne sobotnie urzędowanie w kuchni. Wszystko inne zostaje zrobione kiedy ciasto odpoczywa a ten czas jest bardzo ważny.

Ciasto na naleśniki robię na oko ale pewne rzeczy to ułatwiają:
Zawsze jest ta sama miska, w której bez odmierzania już wiem, że ciasta będzie w sam raz.
Ta sama nabierka, która nabierze właściwą porcję ciasta na jeden naleśnik.
Ta sama łopatka najwygodniejsza do ich przewracania.
Ta sama lniana ściereczka do przykrywania, żeby naleśniki szybko nie stygły.
Doszłam już do takiej wprawy, że nawet pierwszy naleśnik się udaje:)

poniedziałek, 14 października 2013

Pigwa i pigwowiec. Pigwowiec w cukrze do herbaty.




Owoc śliwy to śliwka.
Owoc jabłoni to jabłko.
Owoc gruszy to gruszka.
Owoc pigwowca to pigwa.
...
Sprawa byłaby taka prosta gdyby nie to, że mamy dwie rośliny pigwę i pigwowca. A więc:
Owoc pigwowca to pigwowiec.
Owoc pigwy to pigwa.

Najpierw o różnicach czytałam, tylko na nic zdają się opisy: "owoc x jest większy niż y" jeżeli widzimy tylko jeden.
Potem zdjęcia oglądałam i analizowałam, tylko czasami zdjęcie zrobione z jednej strony owocu może mylić, tym bardziej, że i jeden i drugi ma kilka odmian.
W każdym razie umiem już rozróżniać:) Nie byłoby to takie ważne gdyby nie to, że często owoc pigwowca jest sprzedawany jako pigwa.

środa, 9 października 2013

Kurki w śmietanie z polędwiczką wieprzową i plackami ziemniaczanymi



To było moje trzecie podejście do kurek w tym sezonie. Za pierwszym razem poczytałam sobie co i jak odnośnie składników i procesu: masełko, cebulka, śmietana, wino, duszenie, doprawianie i gotowe.
No więc z zakupami wracam do domu i mam nadzieję na szybki, pyszny obiad.
Oczyszczone kurki...
Jak łatwo to napisać...
Jak zwykle podeszłam ambitnie. Przeczytałam, że najlepiej czyścić na sucho bo chłoną wodę i tracą wtedy aromat itd. Mimo posiadania specjalnych szczoteczek do czyszczenia grzybów skapitulowałam. Chciałabym zobaczyć kogoś kto to z powodzeniem zrobi w rozsądnym czasie. Googlu ratuj. Kolejna rada. Zagotowałam osolona wodę, wrzuciłam kurki. Sporo brudów odpadło i opadło ale niestety nie wszystkie. Mój algorytmiczny umysł od razu zabrudzenia sklasyfikował:
Kryterium nr 1 - umiejętność pływania:
1. Opadające - pożądane
2. Pływające razem z kurkami - uciążliwe do odseparowania.
Kryterium nr 2 - przywiązanie do kurek
1. Mizerne - pożądane
2. Zagnieżdżone między blaszkami - bez komentarza.
No cóż jakoś trzeba sobie poradzić. I tak grzyby dusimy a od paproszka nie umrzemy.
W każdym razie mniej więcej w czasie zaplanowanym na zrobienie obiadokolacji  oczyściłam kurki.

Tym razem miałam już pewną wprawę ale i tak sos kurkowy przygotowałam dzień wcześniej. Już najedzona i spokojna. Poza tym zaplanowałam pracochłonny dodatek: placki ziemniaczane.

środa, 2 października 2013

Tarta czekoladowa z gruszkami 2



Tartę zrobiłam na drugi dzień po poprzedniej. Przepis zaczerpnęłam z książki "Tarty na słodko i słono" Mayi Barakat-Nuq. Książkę kupiłam zimą oczekując na spóźniony pociąg za całe 5 zł i karmiłam się zdjęciami nie mogąc się doczekać sezonu, żeby wypróbować przepisy.

Musze jednak stwierdzić, że pierwszy przepis mnie nie powalił i pojedynek na tarty gruszkowe wygrała poprzednia tarta czekoladoowo-gruszkowa . Dla porządku podaję przepis. Moje zmiany to:
1. Ciasto, tak jak pisałam poprzednio było wg. przepisu Michela Roux
2. Gruszki nie były z puszki czy słoika tylko sama pogotowałam je w wodzie  z cukrem.



Zupa krem z pieczonej dyni

.

To była najlepsza zupa dyniowa jaką zrobiłam. Tym razem nie trzymałam się ściśle żadnego przepisu tylko kierowały mną doświadczenia z ubiegłego sezonu, kiedy testowałam kilka różnych przepisów. Uwzględniłam też to co przeczytałam na blogu Bea w kuchni, że na szczególna uwagę zasługuje zupa z pieczonej dyni i tym razem dynię upiekłam.

Najgorszy w takich sytuacjach jest moment, kiedy muszę odtworzyć przepis i dobrze mieć takiego blogowego motywatora bo zaraz bym zapomniała jak to było a tak to się skupiam i sobie przypominam:)
Aczkolwiek nie podam przepisu z dokładnością co do 1/8 łyżeczki raczej wskazówki jak zupa powstała. I tak każdy kto gotuje zawsze zmienia coś pod swój smak.


piątek, 27 września 2013

Tarta gruszkowa z czekoladą






Przepis z książki "Czekolada. Łatwe i przepyszne przepisy krok po kroku" ściągnięty z galerii potraw.

Nim podam oryginalny przepis napiszę o moich modyfikacjach i uwagach. 
1. Ciasto zrobiłam ze sprawdzonego przepisu Michela Roux podanego w przepisie na tartę ze śliwkamiZrobiłam z dwóch porcji bo taka ilość akurat wystarcza mi na trzy tarty (1/3 zamroziłam).
2. Spód podpiekłam wcześniej.
3. Zamiast trzeć czekoladę, rozpuściłam ją w kąpieli parowej i rozsmarowałam na podpieczonym spodzie.
4. Cukier nieopatrznie dodałam do masy śmietanowo-jajecznej i chyba nawet nie jest to najgorszy pomysł.
5. Jeżeli gruszki nie są wystarczająco słodkie można tartę dodatkowo posypać cukrem pudrem.
Resztę zrobiłam wg. przepisu, a w oryginale wygląda on tak:


wtorek, 24 września 2013

Indyk z żurawiną i jabłkiem z goździkową nutą na puree ziemniaczano-dyniowym

Rolada z indyka jest może nieco oldskulowa ale przydaje się chociażby na rodzinne obiady. Na taką właśnie okoliczność ja opracowałam to danie. Inspirowałam się różnymi przepisami i przedstawiam wersję drugą, poprawioną:).





Za pierwszym razem wyszło nieźle ale popełniłam kilka błędów, które za drugim razem wyeliminowałam.
W wersji pierwszej:
1. Robiłam małe roladki ale jest z tym więcej kłopotu i wcale nie prezentowały się lepiej.
2. Mięso przesuszyłam przez zbyt długie duszenie (bo chciałam, żeby było mięciutkie).
3. Nie namoczyłam wcześniej żurawiny i trudno było ją rozdrobnić.


Po kilku modyfikacjach wyszło zdecydowanie lepiej. Mięso było bardzo soczyste i aromatyczne. Bardzo smakuje mi  sos, owocowy, słodko-kwaśny, który świetnie się komponuje właśnie z puree dyniowo-ziemniaczanym.

Za pierwszym razem użyłam też innych przypraw. Głównie imbiru. Tym razem zgodnie z trendem połączyłam żurawinę z goździkami:).


środa, 18 września 2013

Zabawa w dekorowanie


Zupełnie przypadkiem w fb natrafiłam na wpis o bezpłatnych warsztatach kulinarnych. Nie było żadnych wymagań: po prostu zadzwoń i zapisz się (czytałam kilka razy szukając kruczka:) nawet nie trzeba było mieć bloga). Do wyboru trzy tematy, dwa podobały mi się szczególnie: "Knife skills" i "Pasta Party" ale kiedy zadzwoniłam okazało się, że jest już tylko jedno ostatnie wolne miejsce na warsztaty... dekorowania babeczek:). Szczęście czy pech? Pomyślałam, że w zasadzie nie bardzo leżą w obrębie moich zainteresowań Dekoracje cupcakes dotychczas kojarzyły mi się jednoznacznie: tłuszcz, cukier i barwniki spożywcze czyli wszystko to, co staram się ograniczać albo nawet eliminować:) Pomimo to postanowiłam skorzystać w końcu darowanemu koniowi....

wtorek, 10 września 2013

Tarta ze śliwkami z brandy na creme patissiere


Czyli jak z pożegnania lata wyszło przywitanie jesieni.



Całe lato chodziła za mną tarta z letnimi owocami z kremem patissiere, tylko trochę zniechęcała mnie perspektywa nadmiaru białek. Pod koniec tygodnia pomyślałam, że to już ostatni dzwonek i kupiłam maliny i borówki. Nieco chorowity weekend zapowiadał się domu, a że pomysłów na tarty zarówno słodkie jak i wytrawne było wiele to robiąc zakupy nie odpuściłam też jabłkom, śliwkom, wiśniom, brzoskwiniom i kurkom :) Ciasto zrobiłam na zapas z podwójnej porcji.

środa, 4 września 2013

Sałatka na dzień polskiej żywności

Z wszystkich idei i pomysłów na odżywianie moja kuchnia chyba w największej mierze hołduje tej, żeby jeść głównie to co lokalne i sezonowe. Oczywiście bardzo lubię poznawać kuchnię i składniki z całego świata ale to co gości u mnie na stole na co dzień pochodzi, symbolicznie mówiąc, najpierw z mojego ogródka. Często też jako dodatki stosuję "obce" produkty ale to przeważnie tam gdzie nie mają albo jeszcze nie znalazłam polskiego odpowiednika albo jest trudno dostępny.
Co jakiś czas sprawdzam co ciekawego produkuje się w moim regionie (np. tu http://www.minrol.gov.pl/pol/Jakosc-zywnosci/Produkty-regionalne-i-tradycyjne/Lista-produktow-tradycyjnych/ albo tu http://www.trzyznakismaku.pl/) a kiedy wybieram się w jakiś inny region Polski dowiaduję się jakie produkty czy potrawy regionalne i tradycyjne tam mogę znaleźć
 


Egzotyczny miód manuka nie zachwyca mnie bardziej niż miód Kurpiowski, jagody acai czy goi bardziej niż aronia czy jagody czarnego bzu, które rosną za płotem. Zamiast Parmezanu często dodaję jakiś w Polsce wyprodukowany twardy ser, zamiast oliwy extra vergine jakiś dobry olej też tłoczony na zimno z ziaren z polskich upraw rzepaku czy lnianki. Zamiast hummusu z cieciorki często robię pastę z fasoli, itd.

sobota, 31 sierpnia 2013

Sernik prawdziwy na zimno

Zachciało mi się sernika na zimno ale takiego prawdziwego, smakującego serem. Z prawdziwą owocową galaretką.


Nie przepadam, kiedy warstwa sera jest zagęszczona galaretką owocową. Od wielu lat w ogóle nie kupuję torebkowych galaretek, kisieli i budyniów. Zbyt chemiczne i nachalne są dla mnie ich aromaty a zrobienie ich samemu nie jest trudne.

Sernik robię przeważnie w mojej najmniejszej tortownicy o średnicy 17 cm. Tak zaczęłam, bo kiedy pracowałam nad proporcjami wolałam mieć mniej ewentualnie niezjadliwego deseru :). Sprawa jednak nie była trudna i jedyną rzeczą mniej lub bardziej udaną był stopień stężenia którejś z warstw. Eksperymentowałam też z agarem, raz dobrowolnie a raz przymusowo (byłam pewna, że żelatyny mam pod dostatkiem:), jednak nie podpasowała mi jego struktura, taka "chropowata". Podana porcja czasami jednak ledwo mi się mieści, więc zdecydowanie można użyć formy nieco większej, do 20 cm. Ja pozostałam przy małej tortownicy, żeby nie przesadzać z ilością bo sernik tak nam smakuje, że nie możemy się powstrzymać nim wszystko nie zniknie:)

czwartek, 15 sierpnia 2013

Podwójne wstążki czyli pappardelle z cukinią.

Kolejne bardzo proste i smaczne makaronowe danie, które często serwuję w sezonie na cukinie.
Lubię kiedy i cukinia i makaron mają kształt wstążek. W zależności od urodzaju albo jest więcej wstążek makaronowych albo cukiniowych:)



wtorek, 13 sierpnia 2013

Kobler brzoskwiniowy

Albo cobbler czyli placek z brzoskwiniami z Georgii.

Przepis znalazłam w zeszłym roku tutaj: http://fotoforum.gazeta.pl/72,2,777,137654456,137654456.html
było wtedy już jednak po brzoskwiniowym sezonie.
Postanowiłam sobie, że za rok koniecznie muszę wypróbować, tylko ciągle nie miałam czasu.
Jak się jednak okazało to ciasto-deser można zrobić w przerwie na reklamy.

Może nie jest to bardzo wykwintne ciasto, raczej taki pół zakalec brzoskwiniowy ale wyśmienicie się sprawdza jako aromatyczny dodatek do popołudniowej kawy.



środa, 7 sierpnia 2013

Rigatoni z pomidorami

Danie właściwe banalne. Makaron w połączeniu z pomidorami.
U mnie pojawia się dość często. Niezbędne składniki zawsze mam w domu.
Wczoraj jednak smakowało inaczej niż zwykle, a to za sprawą pomidorów. Dostałam skrzynkę różnokolorowych odmian w tym żółtych i pomarańczowych.
Najpierw była zadziwiająco inna, przepyszna pomidorowa z żółtych pomidorów a wczoraj taki makaron:



środa, 24 lipca 2013

Kruszon z czerwonymi porzeczkami

Czyli przykład jak z tego samego przepisu wychodzą nieco inne ciasta. Albo raczej przykład na to jak niewielkie zmiany wpływają na efekt końcowy.


Ciast zwanych kruszonami czy pleśniakami upiekłam już wiele. Kiedy zabrakło "zeszytu mamy" często korzystałam z przypadkowych przepisów. Zawsze wychodziły podobnie.

Letni obiad


Rozpoczęłam bloga* i pomyślałam, że dopadła mnie jakaś niemoc twórcza. Nie mam w głowie  żadnych wymyślnych potraw o których jeszcze niedawno myślałam.
Czyżby zimne miesiące bardziej sprzyjały kreatywności?

Stragany uginają się pod ciężarem sezonowych warzyw i owoców. Wszystko jest smaczne bez większego wysiłku. Czasami wystarczy, że tylko wyjdę przed dom, pozbieram co wyrosło i obiad prawie gotowy.
Prosto? Nudno? Co z tego kiedy tak smacznie. 

Letni lekki obiad

Młode ziemniaki polane olejem rydzowym aromatyzowanym czosnkiem.
Warzywa duszone na oleju rzepakowym tłoczonym na zimno: cebula, bób, groszek cukrowy, fasolka szparagowa żółta i zielona przyprawione tylko solą. 
Sok z czarnych i czerwonych porzeczek. 
Kruszon z czerwonymi porzeczkami.

* Przy okazji wyjaśniam, że wszystkie starsze wpisy zostają wstawiane z datą wsteczną

sobota, 13 lipca 2013

Pierożki z bobem, ricottą i masłem szałwiowym



W tym roku odkrywam bób, którego dotąd właściwie nie jadałam. W domu rodzinnym może raz w roku pojawiał się garnek z ugotowanym bobem. Jedzony z wody ze skórkami niby intrygował ale jednak nie pociągał.
Pod wpływem czytania corocznych nad nim zachwytów tym razem skusiłam się i ja. Najpierw ostrożnie kupiłam 0,5 kg. Ugotowałam w osolonej wodzie, obrałam skosztowałam i przepadłam...
Wymyślałam kolejne dania nabierając przy okazji doświadczenia w samym gotowaniu bobu. Niby prosta sprawa a jednak kluczowa okazała się obserwacja, żeby nie gotować go za długo.Jest wtedy o wiele smaczniejszy i nie robi się mączysty.
I tak kolejno był polewany różnymi olejami potem z dodatkiem duszonej cebulki, następnie w połączeniu z cukinią i makaronem, w formie past, "kopytek" z bobu itd.
Kolejnym pomysłem było obranie a potem duszenie wprost na patelni na oleju samego lub z innymi warzywami.

Jednym z najlepszych choć już bardziej czasochłonnych wytworów były pierogi z bobem. Delikatne ciasto z aromatycznym nadzieniem. Naszym zachwytom nie było końca.

poniedziałek, 8 lipca 2013

Tiramisu z jagodami



Bardzo lubię tiramisu.
Z pewnością nie tylko ja skoro stało się tak popularne. Serwują je restauracje włoskie, polskie, przydrożne knajpy, cukiernie w centrach handlowych i, jeśli można tak powiedzieć, marketowe półki.

No i z tego powodu nie zawsze lubię tiramisu, a właściwie się go boję, bo nie lubię rozczarowań.
Jednego takiego szczególnie nie zapomnę. Tak miałam ochotę na delikatny, rozpływający się w ustach deser o mocnym smaku espresso i kakao z wyraźną nutką alkoholu a dostałam... nawet nie wiem jak to określić, z proszków zrobiony jakiś deser, cały o smaku proszków o różnych smakach. Nad złudnym wyglądem musiał pracować prawdziwy mistrz o smaku niestety zapomniano.

No więc jeszcze raz. Bardzo lubię tiramisu. Prawdziwe. Dopieszczone. Z mascarpone, żółtkami, gorzkim kakao, dobrze zaparzoną kawą, prawdziwym alkoholem a nie aromatem.

Przeanalizowałam kiedyś wszystkie przepisy, które mam i zauważyłam, że do mascarpone dodaje się różne kombinacje trzech składników w różnych proporcjach:
1. bitej śmietany (z cukrem)
2. utartych żółtek (z cukrem)
3. ubitych białek (raczej w połączeniu ze składnikiem 1. lub 2.)

Ja testowałam:
1. Samą bitą śmietanę.
Smaczny deser ale to nie to. Zaletą była łatwość wykonania i ładna nie lejąca się masa.
1+2. Bitą śmietanę + utarte żółtka.
Bardzo smaczne połączenie. Żółtka nadają smak, śmietana strukturę. Trudno, żeby się nie udało.
2. Utarte żółtka.
Bezkonkurencyjne w smaku. Trudniejsze do zrobienia tak, by masa miała idealną konsystencję. Żółtka trzeba utrzeć na bardzo puszystą masę. Może także pomóc metoda ubijania w kąpieli parowej.

Nie próbowałam nigdy żadnego połączenia z białkami i chciałabym wypróbować jeszcze żółtka + białka w mniejszej liczbie niż żółtka.

Kolejnym składnikiem, który testowałam był rodzaj alkoholu. Było oczywiście amaretto ale także przeróżne winiaki i likiery. W tym wypadku nie mam jednoznacznych preferencji.  

Tym razem dla pewnej odmiany zrobiłam tiramisu z jagodami z przepisu: http://www.kwestiasmaku.com/zielony_srodek/jagody/tiramisu_jagodowe/przepis.html



sobota, 6 lipca 2013

Zupa krem z młodych warzyw

I o tym jak oswoiłam przecieranie.

 

Dawniej zupy kremy robiłam sporadycznie, pod wpływem jakiegoś impulsu "co by tu ugotować". Rzadko powtarzałam.
Zauroczyłam się nimi dopiero po wizycie w pewnej restauracji włoskiej. Zachwyciłam się ich aromatycznym smakiem, aksamitną konsystencją, niebanalnym przybraniem.
Podjęłam kolejne próby i dzisiaj jest to jedna z moich ulubionych pozycji w domowym menu. Daje ogromne możliwości smakowe. Jest idealna na rodzinne spotkania o każdej porze roku.

Zorientowałam się, że problemem u mnie zawsze było miksowanie zupy a wszelkie niezmiksowane kawałki a nawet włókna od pora, pietruszki, cebuli, fasolki zaburzają ową aksamitność, która jest dla mnie niezbędna.

Eton mess contra Pavlova



Czasami zamiast zacząć od klasycznego przepisu zaczynam od wariacji na jego temat. Coś gdzieś przeczytam, nie do końca pamiętam a akurat nie mam czasu żeby poszukać.
Tak było z Eton mess. Przemknął mi w książce „Gotuj z Oliverem”. Pamiętałam, że bezy i że śmietana…
No więc najpierw były bezy kawowe, potem kakaowe, potem kawowo-kakaowe, a co!
Oczywiście była bita śmietana bez cukru. Wszystko polane mieszanką kawy z alkoholem, czasami jeszcze z dodatkiem syropu miętowo-czekoladowego. Pyszne było.
Eton mess a’la tiramisu albo może odwrotnie…

No ale ciągle dręczyła ciekawość jak smakuje ORYGINALNY Eton mess?

sobota, 18 maja 2013

Tarta z rabarbarem i mascarpone


Czasem mam ochotę coś ugotować czy upiec ale nie mam niezbędnego przyrządu kuchennego.
Innym razem coś kupię, co od dawna chodziło mi po głowie, a potem leży nieużywane i czeka na właściwy moment. Nie raz bardzo długo. Forma do babki od dwóch lat nie doczekała się użycia. Naczynie gliniane jeszcze dłużej.


Szafka na blaszki do pieczenia pęka w szwach a tu moda na tarty. Wszyscy pieką tary, muszę spróbować i ja. Tylko formy nie mam. Miałam ceramiczną, tylko tarty w niej nie zdążyłam upiec. Było crumble i clafoutis i znowu crumble i forma któregoś razu pękła. Może z żalu za tartą. 


poniedziałek, 25 lutego 2013

Risotto z portobello

Risotto dość długo nie dawało mi spokoju. Większość składników jest do zdobycia w pierwszych lepszych delikatesach. Największym problem u mnie okazał się bulion. Niby prosta sprawa ale zawsze znikał jako rosołek albo w postaci zupy. Oczywiście można zrobić z kostki, czy jakiś szybki na przyprawach ugotować ale miałam przeczucie, że ten bulion jest zbyt ważny bo potraktować go tak po macoszemu. Po kilku próbach z różnymi wywarami wiem, że się nie myliłam.  



Risotto miało być na początku klasyczne: z borowikami. Świeże borowiki były jednak niedostępne. Białe pieczarki wydawały mi się za mało aromatyczne. Moim odkryciem były pieczarki brązowe i portobello.  Taki kompromis smakowy i cenowy. Brązowe pieczarki zlokalizowałam nawet po 9 zł za kg czyli zaledwie 2,25 za 250g. Pakowane w marketach po ok 250 g kosztują trochę więcej .
Oba te grzyby mają więcej suchej masy niż białe pieczarki i są od nich zdecydowanie bardziej aromatyczne.