Pozostaję w klimacie domowych wyrobów kanapkowych. Dziś chyba najprostsza rzecz do zrobienia - konserwa mięsna w słoiku.
Zawsze lubiłam mielonki a najbardziej galaretkę, której zawsze było mi za mało. Od lat jednak nie kupowałam bo trudno znaleźć coś z rozsądnym składem.
Wzorowałam się na przepisie na tuszonkę znalezionym na forum Wędliny Domowe, w którym niegdyś mocno się zaczytywałam. Mam w domu mnóstwo akcesoriów bardziej i mniej przydatnych do domowej produkcji: osłonki barierowe, sznurki, różnorakie termometry, strzykawki jednak to co najczęściej mi się przydaje to waga precyzyjna, choć i bez niej można sobie poradzić.
Składniki:
- 1 kg boczku (tym razem było mniej tłusto bo pół na pół boczek i łopatka ale sam boczek był lepszy)
- 18 g mieszanki soli i peklosoli (Peklosól czyli sól z dodatkiem azotynu sodu jest może kontrowersyjna choć azotyn sodu jest dozwolony nawet w wędlinach z certyfikatem ekologicznym. W zasadzie nie trzeba jej dodawać, tylko mielonka będzie wtedy szara. Technologicznie dodaje sie ok 19 g na 1 kg wyrobu. Ja mieszam ją w proporcji 1:1 z solą albo nawet daję jej jeszcze mniej.)
- 1 szklanka wody
- 20-30 g żelatyny
- pieprz do smaku
- czosnek granulowany do smaku (świeży też może być)
- tym razem dodałam też majeranek
2. Mięso mielę w maszynce na najgrubszych oczkach lub w malakserze. Dokładnie mieszam z solą, przyprawami i wodą z żelatyną.
3. Pakuję do słoików, zamykam i poddaje tyndalizacji czyli trzykrotnej pasteryzacji.
Choć i tak słoiki raczej trzymam w lodówce.
__________________________ Edycja 10.12.2013
Poprzednia porcja szybko się skończyła i zrobiłam kolejną. Tym razem obiecany eksperyment: połowa słoików była z czystą solą zamiast peklosoli. Mięso nie było tak różowe ale równie smaczne więc spokojnie można dodatkowy konserwant pominąć.
Ktoś mnie też pytał o żelatynę. Można pominąć i wodę i żelatynę ale wtedy nie będzie tyle galaretki.
Zapraszam na konkurs:) Czekają ciekawe nagrody http://koperekwkuchni.blogspot.com/2013/11/konkurs-na-1-urodziny-bloga_25.html
OdpowiedzUsuńw bardzo podobny sposób przygotowuje tą potrawę mój mąż:)
OdpowiedzUsuńnie ma to jak domowa wędlina:)
Wygląda baaaardzo smakowicie:)
OdpowiedzUsuńChyba od ponad roku szykuję się na taką mielonkę ze słoika. Jako dzieciak zajadałam się " konserwą turystyczną" Buła z małsem i tą konserwą byla dla mnie najlepsza na świecie, lepsza od czekolady. Potem mi przeszło, ale raczej nie dlatego, że sie przejadałam, tylko dlatego, że producenci taki " szit" zaczeli dokładać do składu, że co rusz, coś dziwnego trafiało do mojej buzi. Potem były czasy studiów. Mam mojej koleżanki przygotowała takie mielonki, i znów byłam w niebie. Ta dziewczyna jest moja najlepszą koleżanką do dziś, i to nie nie z powodu tej mielonki, choć zawsze pozdrawiam jej mamę i przy okazji o tej mielonce wspominam.
OdpowiedzUsuńCo do tej peklosoli. Ja jestem ZA, i uważam, że swietnie że wyjasniłaś jej wpływ na kolor mielonki. Gdyby nie to, to bym się zastanawiała, dlaczego moja przyszła mielonka okazała by się szara.
Pozdrawiamy serdecznie
Tapenda
No to mi przeszło z tego samego powodu:) Ostatni świadomy zakup podobnego produktu - mielonki z bloku odnotowuję na kilkanaście lat wstecz:) Potem długo żyłam bez tego smaku aż do czasów ciąży. To była jedyna moja zachcianka. Mielonka z galaretką na pszennej bułce z masłem zawładnęła moim umysłem:) Poszłam do sklepu, stanęłam przed półką z konserwami, żeby móc przeczytać skład (nie wiedziałam, że jest taki ogromny wybór!) czytałam i czytałam i ręce załamywałam...
UsuńKiedy miałam potem czas nauczyłam się robić taką mielonkę: to moje zdjęcia jednak jej produkcja wymaga już nieco więcej pracy i gadżetów. Kiełbasa słoikowa jest dużo prostsza.
Żeby porównać efekt bez peklosoli i z polecam obejrzenie tych zdjęć: porównanie i bez peklosoli. Choć z drugiej strony widzę, że w wielu przepisach nie jest wymieniana a zdjęcia są całkiem przyjemne. Chyba następnym razem zrobię eksperyment:).
Faktycznie różnica.
UsuńTak czy owak, ochota na mielonkę mi nie przeszła, wręcz przeciwnie. Po świętach się za nia zabiorę !
Pozdrawiamy serdecznie
Tapenda
Nie znam smaku mielonki (wegetariańska dłuuuga przeszłość), ale bardzo mi się podoba domowe wędliniarstwo :)
OdpowiedzUsuńAle mi apetytu narobiłaś!
OdpowiedzUsuńDzieciństwo mi się przypomniało :) uwielbiałam mięso w słoiku mojej babci. Ach :)
OdpowiedzUsuńPamiętam z dzieciństwa kiełbasę słoikową, wyglądała bardzo podobnie. I ta galaretka w otoczce.. :)
OdpowiedzUsuńRobiłam podobny przysmak, tez nie mogliśmy się nim najeść.
OdpowiedzUsuńWarto robić sobie takie "słoiczki". :)
Robisz niezwykle apetyczne zdjęcia !
OdpowiedzUsuńNa widok galaretki na tej mielonce aż ssać mnie w żołądku zaczęło z głodu :):)
W naszej kuchni też te słoiczki niebawem powstaną. Dawno nie jedliśmy tak przyrządzanej domowej wędliny a z dzieciństwa pamiętamy jej obłędny smak.
Bardzo dziękuję za miłe słowa. Mam nadzieję, że dotrzecie do smaku z dzieciństwa:)
Usuńprosze o opis tej pasteryzacji - ile min, temp, gotowanie czy pieczenie.
OdpowiedzUsuńślinka kapie...
Właściwie jeżeli się chce zjeść od razu (po schłodzeniu w lodówce) to wystarczy raz pasteryzować godzinę po to by się po prostu ugotowało. Dzięki tyndalizacji czyli potrójnej pasteryzacji w 24h odstępie możemy przetwory dużo dłużej bezpiecznie przechowywać nawet poza lodówką. Nie opisywałam dokładnie procesu bo on zależy od wielkości słoików jakich użyjemy. Tu jest wszystko bardzo dobrze opisane:
Usuńtyndalizacja
W razie gdyby strona kiedyś zaginęła cytuję fragment dotyczący czasu ale warto przeczytać całość:
"Mięso możemy zapasteryzować w różnej wielkości słojach i z przeznaczeniem do spożycia w okresie od 1 miesiąca do 6 miesięcy od chwili pasteryzacji. Dlatego powinniśmy pamiętać, że trwałość produktu zależna jest od czasu i wielokrotności pasteryzacji. I tak, słoje o objętości 500 ml gotujemy wraz zawartością - 60 minut przy pierwszej, 40 minut przy drugiej, a 30 minut przy trzeciej pasteryzacji. Słoje o objętości 1 l odpowiednio - 90, 60 i 45 minut, a większe, o pojemności 1, 5 litra - 120, 80, 60 minut. Pasteryzujemy mięso w odstępach jedno - dwudniowych. Pierwsza pasteryzacja daje nam trwałość produktu do 1 miesiąca, przy konieczności przechowywania w temperaturze poniżej 10st. C, druga przedłuża nam trwałość do 6 miesięcy, nadal w niskich temperaturach, a trzecia 6 miesięcy nawet bez chłodzenia. "
aha zawsze robię to w wodzie na kuchence, nigdy nie piekłam.
UsuńJej, od razu mi się moja babcia przypomina i jej biała ze słoika! Cudne, smaczne, zdrowe, nie to co ze sklepu!
OdpowiedzUsuńA do tego na prawdę proste!
UsuńWitam, rozumiem, że boczek świeży?
OdpowiedzUsuńtzn. surowy, nie wędzony?
UsuńTak, świeże, surowe mięso. Nie wędzone, nie parzone.
Usuń