Lawina
jesiennych przeziębień (zresztą jeszcze nie zakończona) spotęgowana pierwszym
rokiem przedszkola nie służyła kreatywnemu
gotowaniu. Ciągłe wizyty u lekarzy sprawiały, że było w miarę szybko i raczej
zdrowo i lekkostrawnie czyli królowały talerzowe breje warzywne: buraczki,
dynia, kasze no i zupy, w których można przemycić
prawie wszystko.
O zupach kremach, w których się zauroczyłam już wspominałam. Był krem z pieczonej dyni i zupa krem z młodych warzyw i porowo-ziemniaczana.
Zupy-kremy są moim sposobem zarówno na pyszne danie jak i na sprzątanie lodówki - jak dla innych zapiekanki. Z zupami jest jednak ta przewaga, że można próbować i coś zmieniać w smaku w trakcie gotowania przez odpowiednie przyprawianie, z zapieczoną zapiekanką z resztek różnie bywa.
Zalegające składniki należy podzielić na dwie grupy:
O zupach kremach, w których się zauroczyłam już wspominałam. Był krem z pieczonej dyni i zupa krem z młodych warzyw i porowo-ziemniaczana.
Zupy-kremy są moim sposobem zarówno na pyszne danie jak i na sprzątanie lodówki - jak dla innych zapiekanki. Z zupami jest jednak ta przewaga, że można próbować i coś zmieniać w smaku w trakcie gotowania przez odpowiednie przyprawianie, z zapieczoną zapiekanką z resztek różnie bywa.
Zalegające składniki należy podzielić na dwie grupy:
1. Te, z
których można ugotować zupę
2. Te, które
mogą być do niej dodatkiem
w te sposób
można wykorzystać niemal wszystko:)
Dziś prezentuję w nowej odsłonie kolorystycznej jesiennej-rozgrzewającej zupę krem z pieczonej papryki i pomidorów.
Dziś prezentuję w nowej odsłonie kolorystycznej jesiennej-rozgrzewającej zupę krem z pieczonej papryki i pomidorów.
Wynika to z
faktu, że gdybym zaplanowała szczegółowo obiad to z pewnością w mojej
miejscowości nie dostanę w ogóle części składników. Zakupy więc robię raz na
jakiś czas a wtedy nie mam zaplanowanych posiłków na kilka dni do przodu. Kupuję
to co akurat jest sezonowe i wpadnie mi w oko. Do tego w pierwszej
kolejności wykorzystuję to co najcenniejsze czyli to co dostanę z własnej uprawy
od znajomych lub to uda mi się zebrać z ogródka (choć tu toczę nierówną walkę
ze szkodnikami i patogenami).
Ps.
Po
przesunięciu czasu obiad a właściwie obiado-kolację jemy gdy za oknem zmrok. Mam
jeszcze kilka zaległych zdjęć i nie wiem co dalej:). Może same słodkości będą bo
czasami coś przetrwa do weekendu, kiedy
jeszcze da się czasem wykorzystać dzienne światło.
Właśnie miałam w planie zupę krem z pieczonej dyni :) Dynia już czeka w lodówce. Podoba mi się segregacja składników na te, które można ugotować w zupie i te, z którymi można ją podać :) Zainspirowałaś mnie zwłaszcza tym boczkiem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Programistkę :)
Podoba mi się takie czyszczenie lodówki :D
OdpowiedzUsuńMi także;-) Muszę dziś zrobić porządek w lodówce;-)
OdpowiedzUsuńPycha, uwielbiam zupy krem. Paprykowy to u mnie standard ale muszę spróbować z dodatkiem pomidorów:)
OdpowiedzUsuńZupka przepyszna, sama spróbowałam i nie żałuje :)
OdpowiedzUsuń