I o tym jak oswoiłam przecieranie.
Dawniej zupy kremy robiłam sporadycznie, pod wpływem jakiegoś impulsu "co by tu ugotować". Rzadko powtarzałam.
Zauroczyłam się nimi
dopiero po wizycie w pewnej restauracji włoskiej. Zachwyciłam się
ich aromatycznym smakiem, aksamitną konsystencją, niebanalnym
przybraniem.
Podjęłam kolejne
próby i dzisiaj jest to jedna z moich ulubionych pozycji w domowym menu. Daje
ogromne możliwości smakowe. Jest idealna na rodzinne spotkania o każdej porze
roku.
Zorientowałam się,
że problemem u mnie
zawsze było miksowanie zupy a wszelkie niezmiksowane kawałki a
nawet włókna od pora, pietruszki, cebuli, fasolki zaburzają ową aksamitność,
która jest dla mnie niezbędna.
Próbowałam miksować
przelewając do miksera kielichowego. Niestety było to czasochłonne bo trzeba
było dzielić zupę na porcje. Gorąca zupa buchała, chlapała, dookoła piętrzył się
stos garnków. Nigdy nie była zmiksowana idealnie.
Blender ręczny na
początku nie dawał oczekiwanych rezultatów, nie wszystkie kawałki dostawały się
pod ostrze i pływały później w zupie niby-krem.
Potem nastąpiła
próba przecierania z wykorzystaniem przystawki przecierającej do miksera.
Efekt był
idealny ale pracy zbyt wiele. Trzeba było czekać na przestudzenie
zupy. Odpad wymagał ponownego przecierania. Dużo pracy, dużo
sprzątania.
No i w końcu
oswoiłam przecieranie ręczne przez sito. Okazało się najprostsze, najszybsze i o
wiele mniej problematyczne niż mi się wcześniej wydawało. Dawniej jak
przeczytałam w książce zdanie "przetrzeć przez sito" to szybko przewracałam
kartkę;)
Aktualnie robię
tak:
1. Miksuję blenderem
ręcznym (tzw, żyrafą) gęstą zupę najdokładniej jak się da. Najpierw na
wolniejszych obrotach, potem na "turbo" powoli przemieszczając mikser.
Wody/bulionu do otrzymania właściwej konsystencji dolewam dopiero na końcu. (Jak
raz o tym zapomniałam to do miksowania odlałam nadmiar płynu aby dolać go
ponownie na końcu)
2. Przecieram
kolejne porcje zupy przez sito. Spośród kilku sitek, które mam
w domu, wybrałam dwa ulubione do przecierania o średnicy w sam raz na garnek.
Dostatecznie głębokie i o różnej gęstości. O ile nie ma malutkich pesteczek
przecieram na tym o większych oczkach. Jest bardzo szybko a w zupełności
wystarcza by wszelkie włókna na nim pozostały.
Odkryciem było także
użycie do przecierania kuli a nie łyżki
Na obiad dla gości stawiam wazę lub nawet duży garnek z zupą na stole a do tego dodatki w miseczkach np:
- ugotowana
soczewica
- dodatkowe kawałki
ugotowanych warzyw
-
grzanki
- pokrojone i
podsmażone do zarumienienia boczniaki
- przysmażony na
chrupko boczek
- oleje: z pestek
dyni, oliwę
- śmietanę
-
zieleninę
- różne rodzaje
pieprzu
I uczta
gotowa
Zupa krem z porów i ziemniaków z zieloną soczewicą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz