Od kiedy mam swój przydomowy mini-ogródek nieco zmieniły się moje zakupy i planowanie posiłków. Dawniej zarządziłam, że zrobię ciasto z wiśniami i kupowałam wiśnie. Proste. Teraz to ogródek rządzi mną. Większość owoców dojrzewa nagle i dla mnie - kupującej kiedyś po 0,5 kg - w ilości hurtowej. O ile są to maliny czy borówki, które wszyscy chętnie zjadają prosto z krzaka to nie ma problemu. Z takimi znowu, których nikt nie chce jeść, jak aronia, też nie ma problemu: robię sok i koniec. Kiedy jednak nagle dojrzewa na krzaczku osiem kilogramów czerwonej porzeczki, to się zaczyna coroczne zastanawianie: co z tym zrobić? Bo czerwona porzeczka nie jest łatwym owocem.
Pierwsza myśl: oczywiście przetwory - w tym przypadku głównie soki i musy, bo niewielu jest amatorów na dużą ilość pestek w konfiturach. Przetworzyć, zapakować do słoików i mieć z głowy. Z drugiej strony nie po to się ma świeże sezonowe owoce, żeby wszystkie wędrowały do spiżarni, prawda? Moim pomysłem na codzienną porcję porzeczek był kisiel, który przez cały tydzień jadłam na śniadanie z płatkami owsianymi, orkiszowymi, kaszą jaglaną czy ryżem, czasami z dodatkiem jogurtu. Owoce delikatnie podgotowane, zagęszczone skrobią, przyjemnie strzelają w ustach a do pestek przywykłam. Ale oprócz mnie nikt inny tego nie jadł:) No więc testowałam ciasta. Zwykłe muffiny rodzinie nie podpasowały, bo pestki dość mocno przeszkadzały. Wtedy zorientowałam się, że dobrze, żeby w cieście było jeszcze coś innego do gryzienia oprócz pestek, dlatego lepsze jest kruche ciasto, które lepiej współgra z tymi niezbyt "gładkimi" owocami albo jakieś mąki pełnoziarniste, migdały, płatki itp. Na początek wróciłam zatem do pomysłu, który sprawdzał się w poprzednich sezonach.
Jak zwykle co roku eksperymentuję tylko z techniką robienia ciasta. Wiele przepisów nakazuje je chłodzić, mrozić, trzeć na tarce, skubać ale ja nie zawsze mam na to czas. W zeszłym roku do robienia ciasta wykorzystałam mieszadło do ubijania i w tym roku też. Ciasto wtedy jest sypkie - nie zbija się w kulę (widać to na zdjęciu z zeszłego roku). Jednak ostatnio było za sypkie więc tym razem dodałam śmietanę i zmieniłam wtedy mieszadło na inne (ucierające?) dzięki temu otrzymałam gotowe kawałki jak kruszonka - wprost do sypania na blaszkę, bez skubania, tarcia na tarce itp. Ale wy pewnie macie jakieś swoje super patenty na ekspresowego "skubańca"?:)
Pleśniak z czerwonymi porzeczkami
Składniki:
(blaszka 38x25 cm a więc dość duża, dlatego tylko dwie warstwy ciasta za to dużo porzeczek)
Ciasto:
- 5 żółtek (białka zachowujemy)
- 1 kostka masła (200g) o temp. pokojowej
- 1/4 szklanki cukru
- 450 g mąki pszennej
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 2-3 łyżki gęstej śmietany
- 8-10 białek*
- 3/4 szklanki cukru
- 1 łyżka skrobi ziemniaczanej
- ok. 800g - 1 kg czerwonych porzeczek
Wykonanie:
1. Wyjąć masło z lodówki, żeby zmiękło.
2. Piekarnik nastawić na 180 stopni.
3. Blaszkę wyłożyć papierem do pieczenia.
4. Żółtka oddzielić od białek.
5. Białka ubić z cukrem. Pod koniec ubijania dodać skrobię ziemniaczaną.**
6. Zrobić ciasto: wymieszać mąkę z proszkiem do pieczenia, dodać cukier, żółtka i masło. Wymieszać przy pomocy miksera. Jeżeli jest za suche dodawać po trochę śmietanę tak, by się zaczęło łączyć w kawałki.
7. Wyłożyć połowę ciasta na blaszkę i wylepić dno.
8. Nałożyć porzeczki.
9. Rozsmarować pianę z białek.
10. Równomiernie rozsypać resztę ciasta.
11. Piec ok 1 godziny.***
12. Kroić wystudzone.
* Jeden z pomysłów na to jak zużyć niepotrzebne białka. Nie wiem tylko dlaczego piany zrobiło się tak mało po upieczeniu. Zamokła od porzeczek?
** Jak zwykle zaczynam od białek, żeby nie myć misy miksera po robieniu ciasta.
***Jeżeli owoców jest bardzo dużo radzę wykorzystać program z większym grzaniem dolnym niż górnym albo kiedy góra się zarumieni przełączyć program tylko na grzałkę dolną.
Ale pysznie wygląda, uwielbiam porzeczki! :)
OdpowiedzUsuńJa też, choć niestety bez cukru niewiele zjem:)
UsuńU mnie pleśniak (skubaniec) wygląda całkiem inaczej :) najpierw idzie jasna część ciasta, schłodzonego i rozwałkowanego na blachę, następnie owoce (u mnie wczoraj wiśnie akurat), później ciasto czekoladowe czyli podstawowe + dwie łyżki kakao i zagniecione, na to posiekane orzechy, piana z białek i zamrożone starte. Więc jednak co dom to obyczaj :)
OdpowiedzUsuńU mnie, babcia z czerwonych porzeczek robi galaretkę do słoików, z których później czaruje w zimie ciasta lub dodaje do herbaty. Pestki przecedza.
Pozdrawiam, Kolano muchy! :)
Tylko troszkę inaczej:) Tak jak napisałam czasu mam zawsze za mało. Dawniej też chłodziłam i tarłam ale teraz na kompletne upieczenie ciasta mam przeważnie 2 godziny: między położeniem do łózka dziecka i siebie, więc proces musiałam przyspieszyć:) U mnie też klasyczny ma jeszcze tę warstwę kakaową ale właśnie przy tym z czerwoną porzeczką się jej pozbyłam, żeby nie zapychać się ciastem a zużyć więcej owoców. Orzechów za to rzeczywiście nigdy nie dodawałam.
UsuńRównież pozdrawiam:)
fajnie wygląda, mi pleśniak zawsze "eksploduje " w górę po czym przypalam piankę:)
OdpowiedzUsuńo tak, potrafi nieźle wybić w górę podczas pieczenia:)
UsuńNo cóż i brak owoców ( czytaj konieczność ich zakupu w warzywniaku) i ich nadmiar (tj. posiadanie własnych krzewów) czyni jakiś problem... :) ale jak się już posiada swoje to żal by się marnowały..... a próbowałaś mrożenia porzeczek? Moja Mama mrozi mi co rok solidną porcję :) lepsza w tym wydaniu jest czarna ale i czerwona się obroni ( zawsze możesz ugotować sobie taki kisiel w środku zimy, albo dodać do jogurtu czy wypieków....) Pieśniak bardzo apetyczny i właśnie fajnie, że bez tej części z kakao a z solidną porcją porzeczki :))) Pozdrawiam <3
OdpowiedzUsuńCo racja to racja.
UsuńKochana próbowałam mrożenia ale jakoś tych mrożonek potem nie zużywam (mimo, że nie mam dużej zamrażarki) dlatego postawiłam jednak na przetwory słoikowe bo soki schodzą mi najlepiej i dużo można z nich zrobić. Często potem też mieszam różne smaki np porzeczka z aronią.
Rozumiem :) to logiczne, że robimy to co lepiej,, schodzi,, i smakuje....ja się tak przyzwyczaiłam do corocznej porcji mrożonek ( czarna i czerwona porzeczka, zielony groszek...) to też ,, nauczyłam,, się je potem zużywać, chociaż muszę przyznać, że czasem wygrzebuję ostatnie mrożonki.... jak już jest sezon na świeże ....ale o tym sza ! :)) Pozdrawiam.
UsuńNo fakt - w takich sytuacjach to ogrod dyktuje nasze menu :) Przyznam, ze sama nie wiedzialabym zbytnio, jak zagospodarowac te 8 kg porzeczki, zupelnie bowiem za nia nie przepadam... tylko za wyjatkiem tej czarnej :) Plesniak to swietny pomysl! I dodatkowo tez polecam mrozenie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Beo, pamiętam Twój post z ubiegłego roku o czerwonej porzeczce a w szczególności o jej drylowaniu:). Ja ją doceniam głównie przetartą i w towarzystwie innych owoców.
UsuńPycha ciacho! :-D ja pleśniaka robię z dżemem porzeczkowym, nie wpadłam na to, żeby zrobić go ze świeżymi owocami ;) dzięki za udział w akcji :) Pozdrawiam! ;)
OdpowiedzUsuńA ja znowu zawsze robiłam ze świeżymi owocami, dawniej wiśniami albo agrestem, dopiero niedawno zauważyłam, że wiele osób robi z dżemami:) Pozdrawiam:)
UsuńJa robiłam niedawno z porzeczkami i brzoskwiniami:) Pycha!
OdpowiedzUsuńNa pewno smakował wspaniale:)
UsuńMmm, bardzo smakowite ciacho, z czerwonymi porzeczkami wygląda zachwycająco :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, Czerwień porzeczek jest na prawdę bardzo fotogeniczna:)
UsuńJa bardzo lubię porzeczkę, ale rozumiem Twój problem z dojrzewającymi na raz owocami. W tym roku do ogródka wpadło na chwilę i założyło gniazdo stadko sójek i rozwiązało problem z owocami na krzaczkach porzeczek. Jesli masz nadmiary zaproś sójki one zjedzą dosłownie wszystko :(. Ciasto pyszniutkie i doskonale zagospodarowuje owoce porzeczki :)
OdpowiedzUsuńTo ja jednak wolę mieć problem z porzeczkami niż z sójkami:) i nie zazdroszczę...
UsuńTylko kiedyś w swojej naiwności myślałam, że będę miała wszystkie owoce cały sezon i będę sobie chodzić i zrywać ile potrzebuję:)
Wygląda smakowicie! Świetny pomysł na wykorzystanie owoców. Ja robię kompoty, Synek uwielbia kompot z porzeczek!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Kompoty są pyszne. Ja robiąc soki w zasadzie otrzymuję chyba to samo po prostu rozcieńczam wodą dopiero później po otwarciu a nie na etapie słoikowania:)
UsuńPozdrawiam!
Uwielbiam ciasta z owocami.
OdpowiedzUsuńja też, szczególnie w sezonie.
UsuńPleśniak to pierwsze moje ciasto, jakie piekłam z mamą, jak byłam mała:) Uwielbiam:)
OdpowiedzUsuńTo ambitnie zaczynałaś:)
UsuńPleśniaki są super, jak większość klasycznych ciast :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
siwapiecze.blogspot.com
Pewnie właśnie dlatego coś przechodzi do klasyki, że jest pyszne:)
UsuńTaki pokaźny ten przydomowy ogródek, jak samej porzeczki masz 8 kilo :) Jednak wiesz co z nią zrobić, jak widać na załączonych fotach :)
OdpowiedzUsuńMaleńki, tam gdzie inni mają tuje ja mam krzaczki owocowe:)
Usuńapetyczny kolorek!
OdpowiedzUsuńTaki urok porzeczek:)
Usuń