Wracam po tygodniowym urlopie nad morzem. Objedzona rybami, goframi i kaszubskimi truskawkami a stęskniona za warzywami. Wystarczy wyjechać poza duże miasto i widać, że mimo kuchennych rewolucji, mody na wege, raw i slow w polskiej gastronomi niewiele się zmienia. Króluje kurczak z wieprzowiną - jakby miały umowę na wyłączność (na kilkanaście zwiedzonych miejsc znalazłam jedno odstępstwo - danie z indyka). Dla odmiany można zjeść coś mącznego: naleśniki czy pierogi, ale jedząc na śniadania i kolacje kanapki a na deser gofry nie koniecznie ma się na to ochotę. Ratują domowe zupy i ryby (mnie te bałtyckie innych np. okonie nilowe). Warzywa właściwie nie istnieją. Nie licząc hurtowo
przywożonych, od dostawców zewnętrznych, surówek i oczywiście ziemniaków głównie pod postacią frytek. Raz wypatrzyłam warzywa z grilla. Za dwa plasterki na wpół surowej cebuli, dwa plasterki pomidora, dwa plasterki cukinii i pół papryki przyszło mi zapłacić 14 zł bez napiwku.
Na szczęście zdarza się jeszcze budka z prawdziwymi goframi. O chemicznych lodach z automatu należy już raczej zapomnieć. Wielkość porcji z każdym rokiem rośnie odwrotnie proporcjonalnie do smaku. Dlaczego ciągle nam bliżej do kuchni amerykańskiej niż włoskiej?
Zaraz po powrocie publikuję więc zaległe warzywne posty. Spóźnione, bo właściwie już po sezonie na szparagi ale jestem na warzywnym głodzie a w podobny sposób można przygotować też bób czy fasolkę szparagową.
W tym sezonie objadałam się szparagami głównie białymi, bo te najbardziej lubię. Często przygotowywałam je najprościej, jako dodatek do obiadu: gotowałam krótko w osolonej wodzie. I wcale nie muszę ich słodzić, panierować itp. smakują mi po prostu z masłem i solą. Na kolację za to pałaszowaliśmy je z jajkiem i szynką, czasem też z pomidorem. Dla sosu holenderskiego przeważnie już brakło czasu. Kleks majonezu musiał go zastąpić.
Dla takich zielonych, cienkich jak patyczki idealna jest patelnia. Wystarczy umyć i odłamać końcówki. Sposób robienia podpatrzyłam w galerii potraw.
Szparagi z patelni
- 1 pęczek zielonych cienkich szparagów
- 1 łyżka masła klarowanego
- sok z cytryny do smaku
- spora szczypta sumaku*
2. Szparagi wrzucić na patelnię. Smażyć kilka minut do pożądanej miękkości na niezbyt dużym ogniu.
3. Dodać sok z cytryny i sumak poddusić jeszcze chwilę.
* przy tym przepisie pierwszy raz spotkałam się z sumakiem i kupiłam go specjalnie pod ten przepis ale można go pominąć, ja się zastanawiam do czego go jeszcze wykorzystać:)
inne pomysły na dodatki to: chilli, czosnek, sezam, sól, pieprz...
przykre i niestety bardzo prawdziwe te uwagi o naszej gastrononomii
OdpowiedzUsuńnie tylko na prowincji, każdy lunch na mieście generalnie przyprawia mnie o ból brzucha
żałuję końca szparagowego sezonu, cóż, byle do kolejnego maja:)
Z drugiej strony obserwując konserwatyzm żywieniowy niektórych ludzi może nie należy się dziwić, że gotują to co się po prostu sprzedaje?
UsuńOj tak nasza gastronomia nie stoi na wysokim poziomie...a szparagami z patelni to mi smaku narobiłaś :))
OdpowiedzUsuńgdzieś jeszcze widziałam zielone to może zrobię.... a i mam sumak :) używam do jogurtowych dresingów, grillowanych ryb, sałatek, ryżu, jajek, duszonych warzyw, pieczonych pomidorków itp. Pozdrawiam :)
Olu! Dziękuje za podpowiedzi, że tez nie pomyślałam chociażby o rybach do których pasuje cytrynowy smak:)
UsuńA ja tam na co dzień karmię się z braku czasu szybkimi warzywnymi daniami, więc w knajpce chętnie zjem coś konkretniejszego:). A szparagi na sto procent zrobię Twoim sposobem, bo bardzo w moim stylu są i od dawna szukam na nie dobrego, nieczasochłonnego patentu.
OdpowiedzUsuńAleż ja nie mam nic przeciwko konkretnym daniom:) Sama z reguły wybieram ryby, mimo że monotonnie ciągle smażone i z bukietem surówek ale grymaszącemu na nie czasami dziecku mam opory, żeby kupić "przemysłowego" kurczaka, za dużo się nasłuchałam jakiej to jakości mięso, a mimo długiego menu wyboru właściwie nie ma.
UsuńNo nie ma. Sama mojemu roczniakowi kupuję na obiad mięsko drobiowe w słoiczkach gerberkowych, chociaż całą resztę normalną już daję. Przynajmniej większa szansa, że gerberki nie takie przemysłowe, a ekologiczne, jak się reklamują.
UsuńSzparagi wyglądają pysznie....sama ostatnio zaczęłam robić je na patelni albo w piekarniku - fajna alternatywa dla tych gotowanych na parze. Szkoda, że sezon szparagowy już się kończy. Pozdrawiam ;-)
OdpowiedzUsuńDziękuję:) Szczerze mówiąc myślałam, że sezon na szparagi kończy się wcześniej a tymczasem ciągle są w sprzedaży.
UsuńMam podobne spostrzeżenia do Twoich, tyle że dotyczące gór. Ile się musiałam naszukać, żeby znaleźć miejsce, gdzie można zjeść dobre warzywa (oczywiście w kosmicznych cenach).
OdpowiedzUsuńSzparagi bardzo lubię, zielone są najlepsze!
A już myślałam, że tylko ja taka wybredna jestem: chodzę po tych lokalach czytam menu, obserwuję i kręcę nosem:)
UsuńJak widać z twojego wpisu gusta gastronomii nadmorskich trzymają się dzielnie tradycji lat 90 ubiegłego stulecia. Można nawet powiedzieć, że jest lepiej skoro bywają surówki gotowe. W tamtych czasach warzywa to była zasmażana kapusta, gotowana marchewka z groszkiem, buraki i ziemniaki w postaci frytek. Pomidorowa 16 służyła do ozdoby razem z nieco sfatygowanym listeczkiem sałaty. A nie przepraszam była jeszcze mizeria i sałata ze śmietaną. Śliczne szparagi aż żal że już się skończyły :)
OdpowiedzUsuńWłaściwie to u nas się jeszcze nie skończyły:) Tylko miałam ich już nie kupować, żeby nacieszyć się bobem, groszkiem, fasolką i całą resztą wspaniałych warzyw ale przedwczoraj dostałam w spadku jeszcze dwa pęczki zielonych:)
UsuńDziś w najlepszej tamtejszej restauracji, sfatygowany listek sałaty został zastąpiony przez sfatygowany kwiatek dodawany do każdego dania, o którym pani kelnerka nawet nie wiedziała czy jest jadalny:) Do tego mazy z sosu balsamicznego i światowo było;)
Mątewko moja Droga i to jest właśnie najlepszy przepis na szparagi:)
OdpowiedzUsuńTak, na pewno jest warty wdrożenia:)
UsuńNigdy jeszcze takich nie jadłam :)
OdpowiedzUsuńw ogóle szparagi to dla mnie nowość :)
To koniecznie w przyszłym sezonie radzę spróbować:)
UsuńTak to już jest nad morzem, całe szczęście że nie brak straganów z owocami :D A przepis na szparagi super, szkoda że sezon się skończył.
OdpowiedzUsuńJa właśnie wczoraj zjadłam chyba już na prawdę ostatnie...
Usuńmmm... kocham szparagi!
OdpowiedzUsuńJa też:)
Usuń