poniedziałek, 14 października 2013

Pigwa i pigwowiec. Pigwowiec w cukrze do herbaty.




Owoc śliwy to śliwka.
Owoc jabłoni to jabłko.
Owoc gruszy to gruszka.
Owoc pigwowca to pigwa.
...
Sprawa byłaby taka prosta gdyby nie to, że mamy dwie rośliny pigwę i pigwowca. A więc:
Owoc pigwowca to pigwowiec.
Owoc pigwy to pigwa.

Najpierw o różnicach czytałam, tylko na nic zdają się opisy: "owoc x jest większy niż y" jeżeli widzimy tylko jeden.
Potem zdjęcia oglądałam i analizowałam, tylko czasami zdjęcie zrobione z jednej strony owocu może mylić, tym bardziej, że i jeden i drugi ma kilka odmian.
W każdym razie umiem już rozróżniać:) Nie byłoby to takie ważne gdyby nie to, że często owoc pigwowca jest sprzedawany jako pigwa.





Oba owoce są dość trudne do kupienia i jak na mój gust drogie (15 zł/kg) ale po kilogramie musiałam kupić, żeby spróbować. Pigwowca nawet kupiłam dwa razy żeby porównać najprawdopodobniej dwie różne odmiany.
Pierwszy raz miało być okazyjnie, pani zapewniała, że w pojemniczku jest hoho ponad kilogram. Zważyłam w domu, było 860 g:)
Kolejny raz kupiłam już na targowisku: pigwę i mniejsze owoce pigwowca. Pigwowiec wyglądał gorzej niż poprzedni, był mniejszy i bardziej plamiasty ale zapach okazał się bardziej intensywny. Pigwa też oczywiście występuje w różnych odmianach. Można znaleźć też importowaną ale mi się udało wypatrzeć lokalną. Wizualnie była mniej atrakcyjna ale za to pachnie niesamowicie intensywnie.
Odnośnie zapachu znalazłam też w sieci takie zdanie:
"NIE MYLIĆ PIGWOWCA Z PIGWĄ; OWOCE PIGWOWCA POSIADAJĄ PIĘKNY AROMAT I ZAPACH NATOMIAST OWOCE PIGWY NIE POSIADAJĄ ZAPACHU!!!"
To nie jest prawda. Może nie wszystkie ale na pewno krajowa odmiana pigwy, którą kupiłam jak najbardziej zapach ma, nawet bardziej intensywny niż owoce pigwowca.

Kolejno: pigwa, pigwowiec większy, pigwowiec mniejszy.


Z obu będzie nalewka.

Z pigwowca zrobiłam też "cytrynkę" do herbaty. Próbny słoiczek z brązowym cukrem nastawiłam kilkanaście dni temu i herbata z nią tak mi zasmakowała, że w sobotę dorobiłam kilka słoiczków tym razem z białym cukrem. Podobno ma więcej witaminy C niż cytryna no i mam nadzieję, że nie jest pryskana.


Słoiczki trzymam w lodówce mam nadzieje, że nic się nie popsuje bez pasteryzacji. Szkoda by mi było, Jak ktoś ma doświadczenie poproszę o informację. Pasteryzować czy nie?

19 komentarzy:

  1. A ja ostatnio na targowisku pomyliłam małego pigwowca ze śliwkami :D Dzięki za garść informacji :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale kupiłaś czy zorientowałaś się wcześniej?:)

      Usuń
  2. ja robiłam wczoraj, ale tylko jeden słoik i nie pasteryzowałam, myślę, że szybko zniknie do herbaty .... zapach był obłędny! takie pomieszanie cytryny, jabłka i gruszki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie. Ja wącham codziennie nastaw na nalewki, oba cudne a ten z pigwy to jeszcze bardziej niesamowity, jak perfumowany.
      Pierwszy raz robiłaś? Masz swojego pigwowca czy kupowałaś?

      Usuń
  3. Mam pytanie ja kupiłam pigwę, wygląda ja grusza, i nie wiem co z niej mogę zrobić :(. z pigwowca nie raz robiłam sok do herbaty a z pigwy to nie wiem :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Z pigwy sok też możesz zrobić. Można też nalewki, galaretki (ma dużo pektyny) i oczywiście wszelkie konfitury, dżemy, chutney'e. Z samej lub z dodatkiem innych owoców np. jabłek, miodu lub też np. korzennych przypraw: wanilii, cynamonu, goździków itd.
    Ogólnie to gdzieś przeczytałam, że jeżeli jest przepis z użyciem pigwy to równie dobrze można użyć pigwowca tylko zwiększyć ilość cukru i odwrotnie.
    Nie wiem jak dużo jej masz. Możesz jedną pokroić, poddusić z cukrem i sama ocenić smak..
    Z ciekawostek z mojej książki to pigwę używano też jako odświeżacz powietrza:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej, wczoraj pokroiłam w drobną kostkę pigwę. Przełożyłam do słoików, zasypałam cukrem i lekko zakręciłam tak żeby "gaz" uciekał. Słoiki postawiłam na słonecznym oknie :-) Teraz będę obserwować i w razie gdyby było mało soku dosypię cukier, a gdyby cukier się nie rozpuścił potrząsnę lekki słoikiem. Po tygodniu, dwóch zakręcę słoiki i wstawię do lodówki, aby pigwa za bardzo nie sfermentowała. W zimnym może stać do wiosny, a jak lekko sfermentuje to ubrał zapach ucieknie, a herbata będzie pyszna :-) bynajmniej nie pasteryzuję! Sposób sprawdzony! Niebawem wrzucę swój przepis na bloga smacznegokolego.blogspot.com pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Olu. Dziękuję za komentarz, będę czekać na Twój wpis. Rozumiem, że robisz syrop z owoców pigwowca?
      Po zeszłorocznym moim doświadczeniu wyszło na to, że mimo iż syrop przykrywał owoce i mimo trzymania słoiczków w lodówce całość po pewnym czasie sfermentowała. Więc jak komuś to nie odpowiada to jednak można zapasteryzować chyba, że są inne sposoby by temu zapobiec ale jeszcze ich nie znam:)

      Usuń
    2. Jestem i ja :) Właśnie, bardzo ważne jest to by owoce były całkowicie przykryte przez syrop ( zatem cukru nie żałujemy...) ale na dłuższą metę to i tak nic nie da - fermentacja jak w banku. Znawcy tematu piszą, że fermentacja ,, zdarzyć się może,, również przy zasypanych cukrem owocach nastawionych na nalewkę - dlatego zaleca się po kilku dniach dolanie do nastawu spirytusu, bo jak wiadomo nie chodzi nam o wino tylko o nalewkę :)
      Ale wracając do tematu: kiedyś, gdy miałam troszkę więcej ,, owocków,, po nastawieniu ich na syrop w jednym dużym słoju (gdy już cukier się rozpuścił a owoce oddały swój aromat...) przełożyłam zawartość do garnka i gotowałam chwilę.... dopiero po tym procesie przełożyłam gorącą zawartość do słoiczków - już bez dodatkowej ich pasteryzacji, chociaż można jeszcze dla pewności... Słoiczki dobrze się trzymały choć znikały zbyt szybko, bo pycha :)

      Usuń
    3. Zgłębiając temat dalej dowiedziałam się, że...... niestety pasteryzacja i mój sposób,, zagotowania,, syropu powoduje utratę cennych witamin w nim zawartych.... podobno dobrze osłodzony 1 kg owoców / 1 kg cukru wytrzyma w lodówce pół roku...

      Usuń
    4. Spróbuję zatem:
      1. Zwiększyć ilość cukru w stosunku do owoców
      2. Zalać przegotowanym syropem cukrowym
      3. Po puszczeniu soku dolać trochę spirytusu, a co:)

      Usuń
  6. Hej, wrzuciłam przepis na bloga z pigwą do herbaty. Zrobiłam, piłam z nią herbatę i powiem tak - czuć fermentację bez i z pasteryzacją. Tak jak wcześniej pisałam, mi ten zapach nie przeszkadza :) zapraszam na bloga: http://smacznegokolego.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja zasypanego cukrem pigwowca trzymałam w kubeczku w lodówce prawie rok i jak miałam wyrzucić okazało się, że syrop jest bardzo smaczny i aromatyczny, więc zamiast wyrzucać przerobiłam na nalewkę!!! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i całe szczęście, że nie wyrzuciłaś:) Ja niektóre przetwory mam 2-3 lata i normalnie je zużywam. Ale widać syrop jednak nie zawsze fermentuje.

      Usuń
  8. Jak niepasteryzowany/a pigwa/pigwowiec zaczyna fermentować, to należy dosypać cukru i jeszcze raz wymieszać. Cukier jest konserwantem.

    OdpowiedzUsuń
  9. Zapach pigwowca jest niesamowity. Dla mnie to jest najlepsza przyprawa do herbaty w chłodne, zimowe wieczory. Uwielbiam, dlatego też zawsze kilka pasteryzowanych słoików czeka na swoją kolej.

    P.S: Dla mnie zarówno pigwa, jak i pigwowiec to takie brzydkie kaczątka. Niezbyt apetycznie wyglądają, ale zapach i smak... najwyższa półka. Bardzo niedoceniane owoce w Polsce.

    OdpowiedzUsuń
  10. Jakiś czas temu pigwę/pigwowca widziałam w Lidlu, więc popularyzacja tych owoców z czasem się zwiększa. W mojej rodzinie o przetworach z pigwy/pigwowca wiemy od pokoleń. Pigwę/pigwowca można zasadzić przed blokiem i korzystać z owoców (jak ktoś nie posiada własnego ogródka). Pigwa/pigwowiec ma tak mocną skórkę, że nie przepuści do środka żadnych metali ciężkich ani toksyn ze spalin samochodowych. Wystarczy tylko umyć owoce przed użyciem. Osobiście przed blokiem posadziłam kilka pigw i pigwowców i korzystam z ich owoców, a sąsiedzi mają wiosną piękny widok z okien na kwitnące krzewy i wszyscy są zadowoleni. Cukier do przetworów zalecam jednak brązowy 9trzcinowy), ponieważ biały jest chemicznie wybielany i niepotrzebnie do przetworów mających służyć zdrowiu wprowadza się szkodliwą chemię.

    OdpowiedzUsuń
  11. Dobrze, że Pani "mątewka" zamieściła poglądowe zdjęcie, bo jak widzę owoce są krojone w plasterki, a ja kroiłam na ćwiarteczki i mozolnie wycinałam gniazda nasienne co przysparzało więcej pracy i wysiłku, ponieważ otoczka nasion jest bardzo twarda. Wystarcza jak widzę tylko wytrząsnąć nasionka z plasterków i już nie mozolić się dalej. Dzięki za pomysł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz robię jeszcze inaczej: ponieważ "ogryzek" jest najtwardszy i trudno się go kroi, to okrajam po kawałku dookoła ogryzka i na końcu zostaje mi środek, który wyrzucam. Nie wygląda tak efektownie w słoiczku jak plasterki, ale jest łatwo i szybko:)

      Usuń