piątek, 25 kwietnia 2014

Potrawy wielkanocne - organizacja pracy



Lubię zapisywać sobie organizację pracy z "kuchennych maratonów". Zaglądanie do takich notatek ułatwia mi planowanie pracy w przyszłości. Dlatego postanowiłam zrobić takie poświąteczne wspomnienie do odświeżenia mojej pamięci w przyszłym roku.

Pomijając inne świąteczne przygotowania i zajęcia jak: zakupy, pranie, sprzątanie czy "mamo pobaw się ze mną" było mniej więcej tak:



* Szynka zapeklowana 5 dni wcześniej

Czwartek:

* rozmrażanie mięsa.

Piątek:

kuchenka/piekarnik czas ok.  prace w międzyczasie
* gotowanie wołowiny do pasztetu
* gotowanie wywaru z wieprzowiny na żurek
* parzenie szynki
2h * kontrola temperatury
* namoczenie bakalii do keksa
* zrobienie "smarowidła" do szynki
* opiekanie posmarowanej szynki w piekarniku 0,5h * przygotowanie wołowiny po burgundzku
* studzenie mięsa do pasztetu
* pieczenie wołowiny po burgundzku
* pieczenie buraków
3,5h * przygotowanie masy pasztetowej
* pieczenie pasztetu 1h * przygotowanie keksa
* pieczenie keksa 1h * robienie sernika
* pieczenie sernika 1h * robienie babki
* pieczenie babki 1h

* wykończenie keksa: polewa
* wykończenie wołowiny: sos + dodatki
* wykończenie sernika: mango + galaretka

Przyznam się, że nie wyszła mi babka. Nie wyrosła. Babki wychodzą mi zawsze tylko nie na święta:) Mam nadzieję, że kiedyś przełamię złą passę:). Cała reszta mimo, że niekiedy mocno eksperymentalnie (np. z sernikiem dyniowym przerobionym na mango) udała się znakomicie.

To oczywiście tylko dania, które ja przygotowałam, resztę dostarczyli goście.

Szynka parzona, pasztet i żurek.


Sernik mango, keks razowy (do zdjęcia została tylko babeczka z keksowego ciasta) i babka majonezowa.


Wołowina po burgundzku, buraczki z chrzanem





16 komentarzy:

  1. ciekawe, że sama na to nie wpadłam!
    w każdym razie w tym roku u mnie Wielkanoc to była kulinarna katastrofa, aż wstyd się przyznawać:)))
    może poprawię się na Niedzielę Przewodnią chociaż:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na katastrofach też się uczymy, ale nie wierzę, że było aż tak źle:)
      A dzięki Tobie wiem co to jest Niedziela Przewodnia. Pierwszy raz się z tą nazwą spotkałam.

      Usuń
  2. Normalnie, Kobieto, jesteś jeszcze bardziej zakręcona ode mnie! Ja to trzymam takie rozpiski poplamione w papierowych przepisach, nie w kompie. Mam wielkanocne, mam bożonarodzeniowe, mam nawet komunijne, jakby kto chciał. W razie czego zrobię komórą fotkę i wyślę:) Strasznie fajne przepisy. Se zgapię. Można?:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha! Ja też dotąd karteczki miałam ale nie wiem czy więcej niż jedną bym znalazła gdybym potrzebowała:) Raz za to zrobiłam taki spis w Excelu przy maratonie pt. domowe wędliny i często z niego korzystam. Ciekawa jestem jak wyglądają Twoje zapiski.

      Jasne, że można zgapiać przepisy, większości sama nie wymyśliłam:)

      Usuń
  3. Podziwiam, ja jestem tak zakręcona, że u mnie taka organizacja to by był jakiś cud :D Wszystko robię na ostatnią chwilę, potem ryczę, ale żadnych wniosków na przyszłość z tego nie wyciągam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To też nikogo do takich zapisków nie namawiam:) Musimy robić jak nam pasuje, żeby praca w kuchni nie była udręką:)

      Usuń
  4. łał! zazdroszczę zorganizowania! ja zawszę wszystko robie w biegu, bardzo spontanicznie i ledwo się wyrabiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się nie wyrabiam:), na mojej liście "do zrobienia" było znacznie więcej bo to szybko to też a potem się okazuje, że muszę się ograniczyć do kilku najważniejszych rzeczy i dzień zleciał. Takie zapiski pozwalają mi potem realnie ocenić co tak naprawdę jestem w stanie zrobić.

      Usuń
  5. Nie ma jak dobra organizacja...:)) też tak próbuję.... z różnym skutkiem, niestety.....
    Pyszne dania....i wypieki :))
    Pozdrawiam.....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. Powinnam jeszcze dodać, że zapiski wstępne powstają też bardziej chaotycznie.Ttakie jak tu są spisanie już po wszystkim:)

      Usuń
  6. Oj, ale pyszności:) Pasztet to mój faworyt. Chętnie bym spróbowała choć kawałeczek:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jaka z ciebie zorganizowana kobieta, ja niestety idę na żywioł i nie zawsze wychodzi to na zdrowie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się zawsze przeliczam przy planowaniu. Na mojej liście do zrobienia były jeszcze: pascha (której nigdy nie jadłam), mazurek (którego nigdy nie robiłam), sos tatarski, cykoria do obiadu i kilka innych rzeczy, na które potrzebowałabym chyba jeszcze co najmniej jednego dnia:)

      Usuń
  8. Jestem pod wrażeniem takiego planowania:)

    Wołowina, cudowna:)

    Pozdrawiam ciepło
    Di:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki:), wołowina rzeczywiście była przepyszna i na pewno ją powtórzę przy sprzyjających okolicznościach:)

      Usuń