Dziadkowie są chyba częściej bardziej konserwatywni kulinarnie niż babcie. Znam takich, których nie koniecznie zachwyci wymyślna francuska tarta z trzema warstwami a już tym bardziej (czego to ludzie nie wymyślą) wegańskie ciasto. Dla takich dziadków polecam to, co sprawdziło się u mnie: prosta, pyszna szarlotka. Przejdzie nawet ekstrawagancko podana na ciepło z lodami.
Przepis znaleziony dawno temu w Galerii potraw spełnia też moje wszystkie wymagania odnośnie najlepszego jabłecznika, o których pisałam przy okazji tej szarlotki: pyszne kruche ciasto i mnóstwo jabłek pomiędzy. Niczego więcej mi nie trzeba a już na pewno żadnych kisieli, budyni z torebek itp.
A może ja też zdziadziałam?
Składniki:
Ciasto
- 1/2 kg mąki (najlepiej krupczatki ale może być też np. orkiszowa oczyszczona albo inna pszenna)
- 250g zimnego masła
- 1/2 szklanki cukru pudru
- 2 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia
- 2 żółtka *
- ok 2 łyżki zimnej śmietany
Jabłka
- 3 kg jabłek (szarych renet)**
- 3 łyżki cukru pudru
- 2 łyżeczki cynamonu
Wykonanie:
1. Z masła, śmietany i żółtek zagnieć ciasto (ja to robię mikserem a śmietany dodaję tyle, by powstały grudki w formie kruszonki takie "w sam raz").
2. Na formę (ok. 22x30 cm) wyłożoną papierem do pieczenia, wyłożyć ok 2/3 ciasta (ja równomiernie rozsypuję tę powstałą kruszonkę i ugniatam).
3. Formę z ciastem wstawić do lodówki a resztę ciasta schować w woreczku do zamrażarki (u mnie po prostu dzieża z pozostałą "kruszonką" wędruje lodówki).
4. Jabłka obrać i pozbawić gniazd nasiennych (powinny zostać połówki lub ćwiartki).
5. Rozgrzać piekarnik do 160°C (dobrze jest włączyć program z większym podpiekaniem spodu.
6. Jabłka pokroić na cieniutkie plasterki (ja to robię przystawką do szatkownicy Zelmera, jeżeli plasterki mają problem z wypadaniem to sukcesywnie je wyjmuję).
7. Do jabłek dodać cukier puder i cynamon i delikatnie wymieszać.
8. Blachę z ciastem wyjąć z lodówki i wyłożyć jabłka układając plasterki poziomo.
9. Na wierzch zatrzeć ciasto z zamrażalnika (lub wysypać z misy, jeżeli mamy gotową kruszonkę).
10. Piec ok. 60-80 min – do zarumienienia wierzchu.
11. Po przestudzeniu posypać cukrem pudrem.
Dobrze kroi się na drugi dzień. Na ciepło wyjadaliśmy łyżką prosto z blachy. Pycha.
* Białka można zużyć chociażby do kaszy z warzywami w tym stylu.2. Na formę (ok. 22x30 cm) wyłożoną papierem do pieczenia, wyłożyć ok 2/3 ciasta (ja równomiernie rozsypuję tę powstałą kruszonkę i ugniatam).
3. Formę z ciastem wstawić do lodówki a resztę ciasta schować w woreczku do zamrażarki (u mnie po prostu dzieża z pozostałą "kruszonką" wędruje lodówki).
4. Jabłka obrać i pozbawić gniazd nasiennych (powinny zostać połówki lub ćwiartki).
5. Rozgrzać piekarnik do 160°C (dobrze jest włączyć program z większym podpiekaniem spodu.
6. Jabłka pokroić na cieniutkie plasterki (ja to robię przystawką do szatkownicy Zelmera, jeżeli plasterki mają problem z wypadaniem to sukcesywnie je wyjmuję).
7. Do jabłek dodać cukier puder i cynamon i delikatnie wymieszać.
8. Blachę z ciastem wyjąć z lodówki i wyłożyć jabłka układając plasterki poziomo.
9. Na wierzch zatrzeć ciasto z zamrażalnika (lub wysypać z misy, jeżeli mamy gotową kruszonkę).
10. Piec ok. 60-80 min – do zarumienienia wierzchu.
11. Po przestudzeniu posypać cukrem pudrem.
Dobrze kroi się na drugi dzień. Na ciepło wyjadaliśmy łyżką prosto z blachy. Pycha.
**Koniecznie szare renety, chyba, że jesteście pewni, że inne jabłka będą miały odpowiednią kwaskowatość, aromat, i że nie rozpadną się i nie rozpłyną podczas pieczenia.
Ta warstwa jabłek w Twoim wykonaniu wygląda imponująco.
OdpowiedzUsuńTeż kiedyś próbowałam upiec to ciasto z przepisu z GP, ale zupełnie mi nie wyszło. Sok wartko wypływał z jabłek zamieniając spód we wzorcową paciaję:).
Ciekawe czemu, ale tak to jest z tymi przepisami:)
UsuńMoże właśnie jabłka były nieodpowiednie?...
UsuńRobiłam ją w tym roku po raz pierwszy i totalnie się w niej zakochałam. Rewelacyjna szarlotka :)
OdpowiedzUsuńJa też uważam, że to jedna z lepszych szarlotek jakie jadłam.
UsuńDziadka już nie mam, ale jeśli chodzi o dziadka mojego Juniora czyli mojego Ojca jest w zasadzie wszystkożerny:) i chwała mu za to:)
OdpowiedzUsuńJa wielu uprzedzeń nie rozumiem, ale nie mam na nie wpływu:)
UsuńWspaniała :>
OdpowiedzUsuńMniammm...
OdpowiedzUsuńzazdroszczę dziadkowi.
Ta szarlotka wciąż czeka, kiedy ją upiekę...
A ja właśnie zaraz będę piekła na jutrzejsze spotkanie z dziadkami.
UsuńNie zdziadziałaś, bo ja mam tak samo ;) Jak szarlotka tylko tylko jabłka (ale najlepsze!szarlotkowe!) bez żadnych kisieli, galaretek itp.
OdpowiedzUsuńBoska Ci wyszła! Takiej jeszcze nie piekłam :)
Pozdrawiam serdecznie!
To mnie pocieszyłaś:)
UsuńDzięki i również pozdrawiam!
Przymierzam się do tego przepisu od roku i jakoś się nie mogę zebrać :D Ja jestem jak taki dziadek wolę kawałek jabłecznika od wegańskiego wymysłu :D
OdpowiedzUsuńTylko od roku? To i tak krótko w porównaniu ze mną:)
UsuńSzarlotka spod samiuśkich Tater to moja ulubiona, a próbowałam wielu. Aż się oblizuje na sam widok ;)
OdpowiedzUsuńMoja chyba też ulubiona.
UsuńDla mnie to szarlotka ideał po prostu! Taką właśnie kocham! A te jabłka w środku wyglądają super :)
OdpowiedzUsuńTak, dobrego wrażenia nie można jej odmówić:)
UsuńWygląda zachwycająco, szarlotki uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńDzięki:) ja również
UsuńSzara reneta jest najlepsza do szarlotki:)
OdpowiedzUsuńJak najbardziej się zgadzam:)
UsuńWygląda przepysznie! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
UsuńMam wrażenie wizualnej doskonałości. szkoda, że nie jestem mistrzem kuchni. ;)
OdpowiedzUsuńWykonanie takiej szarlotki jest dużo prostsze i zdecydowanie szybsze niż glicerydu żywokostowego:)
UsuńKocham Tatry, a ta szarlotka wygląda świetnie!
OdpowiedzUsuń